Komisja Europejska postuluje przedłużenie mechanizmu o kolejny rok. Został on wprowadzony po raz pierwszy w czerwcu 2022 roku, w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę i z chęci pomocy ukraińskiemu rolnictwu odciętemu od części rynków zbytu przez blokadę Morza Czarnego. Mechanizm został przedłużony na kolejny rok w 2023 roku i teraz przyszedł czas na decyzję co dalej od czerwca 2024 roku. Wiadomo było, że sama Komisja Europejska, ale i większość państw członkowskich, była za jego przedłużeniem. Jednak kilka państw granicznych, w tym przede wszystkim Polska, skarżyło się na nadmierny napływ ukraińskich produktów skutkujący niższymi cenami dla rodzimego rolnictwa. Nie wszystko potwierdzają liczby, nie jest też jasne, do jakiego stopnia problemy są efektem importu ukraińskiego, a do jakiego — importu z innych państw.
Czytaj więcej
Na drogi w Polsce wyjechało nawet 30 tys. ciągników. Główną przyczyną jest wciąż niezałatwiona sprawa importu z Ukrainy. Ale protestują rolnicy w całej UE, obawiający się zmian czekających sektor.
Lobbing Polski przyniósł efekt
Lobbing Polski przyniósł jednak efekt i KE zdecydowała się na wprowadzenie dwóch rodzajów klauzuli bezpieczeństwa. Po pierwsze, jeśli państwo członkowskie poinformuje, że dany produkt zakłóca jego rynek, to KE zdecyduję o chwilowym zawieszenie swobodnego dostępu tego produktu na okres 4 miesięcy, w którym to czasie będzie analizowała sytuację i zbierała dane. Po drugie, a to było znacznie trudniejsze do uzyskania, dla trzech produktów — cukru, drobiu i jaj — wprowadzony został hamulec bezpieczeństwa. Czyli automatycznie po przekroczeniu określonego poziomu eksportu nadwyżka będzie clona, tak jak wynika to z normalnych zasad WTO. Komisja poinformowała, że te limity są ustalone średnim poziomie importu z Ukrainy w latach 2022-23.
Czytaj więcej
Tusk nie zrobi nic wbrew rolnikom. Byłem na posiedzeniu rządu, gdy premier Tusk powiedział jasno, że stanowisko Polski będzie stanowcze i nie będziemy robić żadnych ustępstw – powiedział w Radiu Zet wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
Polski minister rolnictwa negocjuje z Ukrainą
Propozycja KE będzie teraz przedmiotem analiz unijnej Rady i Parlamentu Europejskiego. Do jej przyjęcia potrzebna jest kwalifikowana większość, co jest właściwie przesądzone, nawet jeśli sprzeciwiłoby się kilka państw granicznych, w tym Polska. Nasz kraj nie podjął jeszcze decyzji, jak zagłosuje, ale powinien być na tak, bo zmiany wprowadzone przez KE są po jego myśli. Ponadto minister rolnictwa negocjuje z Ukrainą na temat dwustronnych środków, a konkretnie wprowadzenia systemu pozwoleń ekspertowych. Podobny mechanizm funkcjonuje między Ukrainą a Bułgarią i Rumunią.