Z badania firmy EY, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza, jasno wynika, że większość Polaków nadal deklaruje dużą stanowczość w stosunku do wybierania produktów pochodzących z Rosji. Podobnie zdecydowanie podchodzą do firm, które w Rosji nadal działają, a niespotykana wcześniej presja ze strony konsumentów spowodowała istną ucieczkę zachodnich firm z tego kraju.
Czytaj więcej
Polacy dotąd niespecjalnie angażowali się w tego rodzaju akcje, jednak wobec marek, które nie chcą zrezygnować ze sprzedaży w Rosji, wygląda to zupełnie inaczej.
Firmy pod ścianą
W ostatnich tygodniach na sprzedanie swoich operacji w Rosji lub po prostu pozamykanie sklepów i innych spółek zdecydowały się takie firmy, jak Schneider Electric czy Whirlpool. Wcześniej zrobiły to McDonald’s, IKEA, Jysk oraz wiele sieci odzieżowych, kosmetycznych czy marek spożywczych. Według ostatnich, nadal nieoficjalnych informacji, decyzję o sprzedaży operacji rosyjskich podjął też polski Hortex.
– Jestem daleki od piętnowania polskich firm za decyzję o pozostaniu na rynku rosyjskim. Ślepe wycofywanie się z niego oznacza po prostu oddanie rynku konkurencji, a jeśli firma zainwestowała w produkcję w tym kraju, to dodatkowo oznacza kłopoty finansowe. Dla niej, a nie dla Rosjan – mówi Jacek Sadowski, prezes Demo Effective Launching. – Z kolei sprzedawanie teraz biznesów rosyjskich pod presją oznacza odzyskiwanie niewielkiej części z inwestycji, na której ktoś teraz będzie zarabiał. Cała ta sytuacja unaocznia po raz kolejny, że nie warto uzależniać się od rynku rosyjskiego, ponieważ działalność tam jest i będzie ryzykowna. Nawet pomimo potencjalnych zysków, jakie można na nim osiągnąć – dodaje.