Sytuacja finansowa jest skomplikowana. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z tak potężnym deficytem - w tym roku to będzie powyżej 10 proc. PKB. Będziemy musieli liczyć się z problemem znaczącego przyrostu zadłużenia i otarcia się o granicę konstytucyjnego progu. Rozgorzała dyskusja czy należy zmienić ten zapis w konstytucji. Opowiadam się przeciw tym zmianom. Polska powinna trzymać się dotychczasowej granicy. Część z transferów socjalnych, które wdrożył obecny rząd, powinno zostać zweryfikowanych w tej trudnej sytuacji ekonomicznej. Już na początku epidemii należało zacząć od nowelizacji budżetu. Rząd znalazł się w trudnej sytuacji. Projektował budżet bez deficytu i mocno to nagłaśniano. A potem trzeba było uwzględniać nie tylko nadmierne wydatki z budżetu, ale również znaczące ubytki dochodów.
Rząd liczy mocno na pieniądze unijne...
Nowy horyzont budżetowy dla Polski jest bardzo korzystny, dostaniemy duże pieniądze z Unii. Jednak walka z kryzysem jest trudna i skomplikowana. Na to się nakładają nierozwiązane problemy w polskiej gospodarce, które odbijają się nam czkawką. To problem energetyki, totalnie zaniedbanej. Nie podejmowano koniecznych decyzji przez ostatnie 10 lat. Był chocholi taniec „jakoś to będzie". Wbrew głosom rozsądku budowano kolejne bloki węglowe i unikano trudnych w społecznym odbiorze decyzji dotyczących górnictwa. Od dłuższego czasu mamy do czynienia w administracji państwowej z totalnym bałaganem kompetencyjnym, z nadmiarem socjotechniki i brakiem rzetelnej, opartej na realiach obowiązującego prawa i ekonomii działalności. Wydaje się jakby kampania wyborcza trwała permanentnie. To wielki problem nie tylko w Polsce.
Po raz kolejny rząd zderzył się z problemem górnictwa. Czym to się skończy tym razem?
Polskie górnictwo musi być rentowne, a jego ewolucja koherentna z transformacją, jaką będzie przechodziła energetyka. Oczywiście w realiach polityki klimatycznej, którą realizują kraje UE. Gospodarka jest zarządzana w sposób, który przypomina mi czasy słusznie minione, w których dominowało ręczne sterowanie. PGG, największa firma górnicza w Europie, może i na świecie, jest spółką, w której udziały mają koncerny elektroenergetyczne i PGNiG. Skarb Państwa ma w niej tylko jedną, symboliczną jedną akcję. To udziałowcy, których przedstawiciele zasiadają w radzie nadzorczej powinni, podejmować decyzje. Górnictwo generuje potężne straty, które byłyby dużo większe, gdyby cena węgla w Polsce korespondowała z cenami światowymi czy europejskimi. Mamy do czynienia z sytuacją, w której w większości kopalń na Górnym Śląsku są dość wysokie koszty i niska wydajność pracy. To jest nieporównywalne z kopalniami rosyjskimi, amerykańskimi czy nawet naszą Bogdanką. Wydajność pracy jest rzędu 700 ton na pracownika na rok. W Bogdance to ok. 1800. Wysokie koszty spowodowane są trudnymi warunkami górniczo-geologicznymi i wydobywaniem węgla pod silnie zurbanizowanymi terenami. W wielu kopalniach górnośląskich kończą się już zasoby węgla. Tam gdzie występuje nadkoncentracja górniczych zagrożeń najczęściej są wysokie koszty wydobycia. Przykładem jest kopalnia zespolona Ruda, która w latach 2010-2019 wygenerowała ponad 2,2 mld zł strat. I dlatego zarząd PGG planował jej likwidację.
Związkowcy zablokowali te pomysły. Rząd się wycofał z zamykania kopalń.