Europa nie jest gotowa na Donalda Trumpa

Spór o umowę o wolnym handlu między Unią i Mercosurem pokazuje, że kiedy nowy prezydent USA wywoła wojnę celną ze zjednoczoną Europą, każdy kraj „27” będzie grał z Ameryką na własną rękę.

Aktualizacja: 02.12.2024 06:14 Publikacja: 02.12.2024 04:48

Europa nie jest gotowa na Donalda Trumpa

Foto: ANGELA WEISS / POOL / AFP

Niemcom chodzi przede wszystkim o handel. Polska stawia na pierwszym miejscu bezpieczeństwo. Francja myśli przede wszystkim o większej autonomii czy wręcz niezależności strategicznej Unii, po dojściu do władzy Donalda Trumpa. Już tylko te trzy przykłady pokazują, jak różna jest reakcja państw Wspólnoty na zaporowe cła, jakie szykuje prezydent elekt. 

Pełne kompetencje w zewnętrznej polityce handlowej ma Komisja Europejska. Tyle mówi teoria. W praktyce los jej propozycji w Radzie UE zależy od stanowiska państw członkowskich, w tym tych najważniejszych. 

Czytaj więcej

Donald Trump wepchnie Europę w recesję?

Dlatego ekipa Ursuli von der Leyen szykuje kilka scenariuszy na przejęcie władzy przez Donalda Trumpa za sześć tygodni. Urzędnicy KE opracowują tajną listę produktów, które miałyby zostać objęte karnymi cłami w chwili, gdy nowa administracja wprowadzi takie opłaty na import z Europy. W 2018 roku Bruksela wykorzystała ten instrument bardzo precyzyjnie. Uderzyła w producentów działających w okręgach wyborczych republikanów. Ofiarą jej polityki padły więc dżinsy Levi’s, motocykle Harley-Davidson czy zapalniczki Zippo. Tym razem ma być podobnie. Chodzi o to, aby Trump stanął wobec groźby utraty przez Partię Republikańską większości tak w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie, po wyborach do Kongresu w listopadzie 2026 roku. 

Foto: Paweł Krupecki

USA naciskają, aby Unia przyłączyła się do krucjaty handlowej przeciw Chinom. Niemcy są przeciw

Ale jednocześnie KE wysuwa scenariusz pozytywny: zachęt, które miałyby odwieść Trumpa od wprowadzenia w całości zapowiadanych ceł. Von der Leyen namawiała więc w tym tygodniu do większych zakupów amerykańskiego gazu skroplonego czy broni. Francja po raz pierwszy zasygnalizowała, że byłaby gotowa zaakceptować zakup uzbrojenia zza oceanu przynajmniej z części funduszy europejskich. Pojawia się też coraz więcej sygnałów, że kraje UE mogłyby uzgodnić zwiększenie wydatków na obronę już nie tylko do 2 proc. PKB, jak to uzgodniono w ramach NATO, ale nawet 3 proc. PKB. To by oznaczało zakup większej ilości broni. Prezeska EBC Christine Lagarde radzi w każdym razie, aby nie odpłacić Trumpowi pięknym za nadobne, tylko próbować podjąć z Amerykanami rokowania.

Ale na fundamentalne pytania odpowiedzi nie ma. Nie wiadomo na przykład, czy Unia przyłączyłaby się do krucjaty handlowej przeciw Chinom, o co od dawna zabiega Waszyngton. Niemcy były do tej pory zdecydowanie temu przeciwne. O tym, że nie ma jedności w Unii w sprawach handlowych, świadczą ciągnące się od 20 lat rozmowy o zawarciu umowy z Mercosurem (Brazylia, Argentyna, Urugwaj, Paragwaj, Boliwia). Niemcy są „za”, aby rozwinąć eksport aut. Francja „przeciw”, bo oboi się importu taniej żywności. Pat trwa.

Czytaj więcej

Donald Trump grzebie globalizację. Zaporowe cła od pierwszego dnia powrotu do Białego Domu

Groźby Trumpa traktuje się w każdym razie bardzo poważnie. Od kiedy gruchnęła wiadomość, że wygrał walkę o Biały Dom 5 listopada, zamówienia amerykańskich importerów zdecydowanie wzrosły, a chińskie porty przypominają ule, tak wielki panuje tu ruch. Wszyscy chcą zdążyć przed spodziewanym nałożeniem przez Waszyngton zaporowych ceł zaraz po objęciu przez Trumpa najwyższego urzędu w państwie 20 stycznia. 

W czasie kampanii wyborczej kandydat republikanów zapowiadał, że wprowadzi cła wynoszące od 10 do 20 procent na wszystkie produkty sprowadzane z zagranicy i 60 proc. na te z Chin. Gdy już został prezydentem elektem, ogłosił, że szykuje się do ustanowienia zaporowych ceł importowych na poziomie 25 proc. w wymianie z najważniejszymi partnerami handlowymi kraju: Meksykiem i Kanadą. Ruch jest nielegalny w świetle umowy o wolnym handlu w Ameryce Północnej (USMCA), którą podpisywał sam Trump w 2018 roku. To świadczy o tym, jak poważnie traktuje powrót do merkantylistycznej polityki także w stosunku do innych partnerów handlowych Ameryki, w tym Europy. W relacji do Chin, już po wyborach, miliarder zapowiedział na razie 10-procentowe cła, ale jako uzupełnienie opłat już wprowadzanych przez USA od 2017 roku. 

Na celowniku nowej administracji będzie też Unia Europejska. Już raz stawała ona wobec podobnego wyzwania. Gdy jednak w 2018 roku Trump po raz pierwszy wypowiedział jej wojnę handlową, była w stosunkowo dobrej kondycji gospodarczej. Dziś jest inaczej. Niemcy, ale też Francja, dwie największe potęgi ekonomiczne Unii, już teraz balansują na skraju recesji. Bank ING przewiduje, że jeśli Trump wprowadzi swoje groźby, wepchnie Unię w recesję. Z jego powodu wzrost w Unii miałby spaść o 0,5–1,5 pkt proc. Mielibyśmy więc kryzys.

Wojna handlowa rozerwie międzynarodowe powiązania produkcyjne, dla których, na krótką metę, nie ma alternatywy

Nie wszystkie kraje „27” są narażone w takim samym stopniu na gniew Waszyngtonu. Najbardziej powinny się obawiać Belgia i Irlandia z uwagi na uzależnienie od eksportu do USA farmaceutyków i produktów chemicznych oraz Niemcy i Słowacja, które wysyłają tam znaczące ilości samochodów. 

Powodów do optymizmu nie ma jednak i Polska. Co prawda polski eksport do USA (11,8 mld dol. w 2023 r.) jest w zestawieniu z całą sprzedażą zagraniczną naszego kraju (381,9 mld dol. w 2023 r.) relatywnie niewielki, a z uwagi na zakup amerykańskiej broni i gazu skroplonego sprowadzamy ze Stanów produkty za wyraźnie więcej pieniędzy (16,2 mld dol.). Jednak kłopoty Niemiec bezpośrednio wpływają na kondycję polskiej gospodarki. To tym bardziej prawdziwe, że Polska jest poważnym podwykonawcą właśnie niemieckich koncernów motoryzacyjnych. Co więcej, poza europejskimi samochodami Trump upatrzył sobie unijną produkcję żywności – inną specjalizację naszego kraju. 

Ekonomiści przewidują, że kiedy już karne cła ostatecznie odetną Chiny od amerykańskiego rynku, Pekin będzie starał się to zrekompensować zalaniem na jeszcze większą skalę zjednoczoną Europę dotowanymi produktami. To skłoni Brukselę do ochrony własnego rynku. Ruszy efekt kuli śniegowej. W „Financial Times” prezeska EBC Christine Lagarde ostrzega, że to może doprowadzić do recesji już nie tylko w Unii, ale w skali globalnej. Jednym z powodów jest rozerwanie powiązań produkcyjnych, jakie wytworzyły się w międzynarodowej gospodarce. Amerykańskie auto, zanim trafi do salonu sprzedaży, przechodzi np. w procesie produkcyjnym średnio siedem–osiem razy przez amerykańsko-meksykańską granicę. Na krótką metę nie ma łatwego substytutu dla takiego procesu produkcyjnego. W dłuższym okresie eksperci spodziewają się, że istotna część koncernów przesunie produkcję z tańszych krajów do USA. Tym bardziej że Trump zapowiada tu radykalne (do 15 proc.) obniżenie stawki CIT oraz innych podatków.  

Niemcom chodzi przede wszystkim o handel. Polska stawia na pierwszym miejscu bezpieczeństwo. Francja myśli przede wszystkim o większej autonomii czy wręcz niezależności strategicznej Unii, po dojściu do władzy Donalda Trumpa. Już tylko te trzy przykłady pokazują, jak różna jest reakcja państw Wspólnoty na zaporowe cła, jakie szykuje prezydent elekt. 

Pełne kompetencje w zewnętrznej polityce handlowej ma Komisja Europejska. Tyle mówi teoria. W praktyce los jej propozycji w Radzie UE zależy od stanowiska państw członkowskich, w tym tych najważniejszych. 

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Donald Trump wepchnie Europę w recesję?
Gospodarka
Nierówne warunki życia w Niemczech. Różnice w sile nabywczej są ogromne
Gospodarka
Agnieszka Wincewicz-Price: Po co nam ten kapitał społeczny
Gospodarka
Rosja najstarsza w historii. Przybywa emerytów, brakuje pracowników, budżet trzeszczy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Eksplozja cen i zalew biurokracji. Z czym zmagają się powodzianie
Materiał Promocyjny
Fundusze Europejskie stawiają na transport intermodalny