Jak wyjaśnia, chodzi np. o sprzedawców i producentów artykułów spożywczych do punktów gastronomicznych czy hoteli, firmy sprzątające czy ochroniarskie. Z kolei brak możliwości organizowania wesel uderza np. w producentów i sprzedawców ciast i tortów, kwiatów i ozdób itp.
– Teoretycznie branży targowej zaproponowano pomoc, ale jest ona wybiórcza, skierowana jedynie do organizatorów targów – mówiła też Beata Kozyra, prezes Polskiej Izby Przemysłu Targowego, podczas senackiej komisji. – Tymczasem organizatorzy targów stanowią ok. 19 proc. podmiotów działających w branży targowej. Co z pozostałymi 81 proc. firm? – pytała. I wyliczała, że obok samych organizatorów, branż to także operatorzy obiektów targowych, firmy świadczące usługi: projektowania, budowy i wyposażania stoisk, transportu i spedycji.
Mało klientów
W bardzo trudnej sytuacji jest też grupa przedsiębiorstw, które co prawda nie współpracują bezpośrednio z zamkniętymi branżami, ale i tak stoją na progu bankructwa. Spadek mobilności Polaków, zamknięcie się w domach czy przejście na pracę zdalną spowodowały, że gwałtownie spadły przychody branży taksówkowej i transportu zbiorowego. Na brak zleceń skarżyć się mogą też firmy sprzątające w opustoszałych biurowcach, firmy ochraniające koncerty i imprezy sportowe czy firmy kateringowe, bo liczba biznesowych spotkań i konferencji spadła praktycznie do zera. Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców do grupy firm wymagających pomocy dolicza też choćby usługi fryzjerskie czy kosmetyczne, szewców czy stroicieli instrumentów itp.
Jakie wsparcie
Rzecznik proponuje, by listę branż objętych tarczą 6.0 poszerzyć o kolejnych 40 kodów PKD. To dobry pomysł? – Jeśli już rząd zaproponował ścieżkę kodów PKD, może warto na razie nią podążać – ocenia Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Jednak trzeba mieć świadomość, że jest to dosyć skomplikowane. Dobrym przykładem są agencje reklamowe – zaznacza. Z jednej strony mamy przecież agencje, które świetnie prosperują w pandemii (np. zajmujące się e-commerce), ale też i takie, które dotychczas zajmowały się obsługą targów i konferencji i teraz trudno się im przebranżowić.
– W tym przypadku trudno byłoby objąć tarczą całą branżę. Podobnie z punktami usługowymi czy sprzedażowymi w galeriach handlowych – część sobie radzi, inne nie. Może więc lepszym rozwiązaniem byłoby odejście od kryterium PKD i skupienie się na kryterium spadku przychodów? Wydaje się, że każda firma, która notuje spadek przychodów o 60 proc., znajduje się w sytuacji kryzysowej i powinna móc liczyć na pomoc publiczną – mówi Lisicki.
Jego zdaniem jeszcze innym rozwiązaniem mogłoby być rozszerzenie liczby branż objętych tarczą według kodu PKD, za to wprowadzenie obowiązku składania oświadczeń pod groźbą kary, że działają dla „zamkniętych" branż i to jest przyczyną ich strat.