Dużą część zysków wypracowanych na ostatniej prostej do niedzielnych wyborów w Turcji oddała giełda w Stambule w reakcji na ogłoszenie ich wstępnych wyników. Inwestorzy mieli nadzieję, że rezygnacja drugiego kandydata opozycji Muharrema Ince wesprze zapowiadającego odejście od populistycznej polityki gospodarczej głównego rywala Recepa Tayyipa Erdogana.
W Turcji będzie druga tura. Waluta i giełda w dół
Jednak Kemal Kilicdaroglu nie tylko nie zdołał wyprzedzić utrzymującego się u władzy od 20 lat prezydenta – ten zdobył około 49,4 proc. głosów – ale sojusz wyborczy Erdogana zapewnił sobie ponad połowę miejsc w parlamencie. Jak oceniali analitycy, jest to jeden z bardziej niekorzystnych scenariuszy. Jednocześnie znacznie ogranicza szanse na przełom oraz oznacza dodatkowe dwa tygodnie niepewności, związane z oczekiwaniem na drugą turę wyborów prezydenckich.
Czytaj więcej
Muharrem Ince, lider powstałego w wyniku rozłamu w Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) ugrupowania Memleket Partisi, kandydat na prezydenta w wyborach z 2018 roku (zdobył wówczas 30,64 proc. głosów), wycofał się ze startu w zaplanowanych na 14 maja wyborach prezydenckich w Turcji.
„Niedzielny wynik oznacza dla Erdogana ogromne zwycięstwo. Prezydent prawdopodobnie wykorzysta wysokie poparcie w pierwszej turze, niespodziewaną wygraną w wyborach do parlamentu oraz przewagę wynikającą ze sprawowania urzędu i zapewni sobie w drugiej turze reelekcję” – przewiduje w nocie Emre Peker, dyrektor Eurasia Group na Europę.
W poniedziałek po południu, kiedy zliczono głosy z 99 proc. komisji, indeks giełdowy XU100 tracił 2,9 proc, choć handel rozpoczął od prawie 7-procentowej przeceny. Lira traciła do dolara 0,5 proc. i – mimo rynkowych interwencji państwowych banków – niewiele brakowało jej do pogłębienia historycznego rekordu słabości.