Magazyn „Forbes" po raz piąty opublikował zestawienie 70 najlepiej opłacanych (sumowane są wszystkie formy wynagradzania) rosyjskich menedżerów. Gazeta podkreśla, że od 2012 r. płace prezesów i dyrektorów generalnych firm zmniejszyły się 2,3 razy.
Lider zestawienia Aleksiej Miller, prezes Gazpromu, zarobił w minionym roku 17,7 mln dol. To o 9,3 mln dol. mniej niż rok wcześniej. Wszystkiemu winny jest słaby rubel, który w ciągu pięciu lat stracił na wartości tyle, o ile mniej zarabiają teraz najlepiej opłacani szefowie firm.
Miller, były podwładny Władimira Putina z ratusza w Sankt Petersburgu (były kagiebista Putin kierował tam działem kontaktów z zagranicznym biznesem), miał w 2014 r. zarobić rekordowe 27 mln dol. „Mimo że zysk koncernu zmniejszył się w ciągu tego roku siedem razy (w ujęciu rublowym) i dziewięć razy (w dolarowym)" – podkreślił Forbes.
Na drugim i trzecim miejscu są także prezesi spółek kontrolowanych przez państwo. Igor Sieczin, prezes paliwowego Rosnieftu, miał wziąć wynagrodzenie warte 13 mln dol. (o 4,5 mln mniej rok do roku).
Niewiele skromniej jest wynagradzany Herman Gref, prezes Sbierbanku – największego banku Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej. Otrzymał w sumie w minionym roku rublowy odpowiednik 11 mln dol.