Po raz pierwszy w historii euro kosztowało wczoraj ponad 5 zł, podobnie frank szwajcarski. Najdroższy od początku wieku był dolar – 4,62 zł. Po południu złoty odrobił część strat, ale i tak pozostawał o 12,7 proc. słabszy wobec dolara i o 8,5 proc. słabszy wobec euro niż miesiąc temu. – Osłabienie złotego wynika z obaw uczestników rynku, że wywołana przez Rosję wojna przyniesie polskiej gospodarce konsekwencje w postaci znacznie wyższej inflacji, co przełoży się na zmniejszoną konsumpcję prywatną. Konflikt jest też źródłem wielkiej niepewności dla firm, które w najbliższym okresie mogą wstrzymać się z inwestycjami – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Piotr Matys, analityk walutowy w In Touch Capital Markets w Londynie.
Co poradzi Rada?
W minionym tygodniu bank centralny kilka razy interweniował na rynku walutowym. Złotego bronił też resort finansów, deklarując, że będzie wymieniał dewizy na rynku zamiast w NBP.
Wszystko to bez wyraźnych efektów, co sprzyja oczekiwaniom, że na wtorkowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na większą, niż dotąd zakładano, podwyżkę stóp procentowych.
„W sytuacji, gdy inne dźwignie dostępne NBP wykorzystano, ścieżka stóp procentowych jest w krótkim okresie jedynym sposobem odblokowania kanału kursowego polityki pieniężnej” – napisali w poniedziałkowym raporcie eksperci banku Pekao. Według nich RPP podwyższy stopę referencyjną NBP aż o 1 pkt proc. – do 3,75 proc. RPP sygnalizowała ostatnio, że zależy jej na umocnieniu waluty, aby wzmocnić oddziaływanie podwyżek stóp procentowych na inflację. Wojna ten kanał kursowy zablokowała, nawet odwróciła: osłabienie waluty spotęguje wpływ drożejących surowców na inflację.
Czytaj więcej
Kursy głównych walut w Polsce w poniedziałek rano zbliżyły się do 5 zł. Złoty tak słaby jeszcze nie był.