Wyższa składka do OFE?

Takie rozwiązanie rekomenduje Polsce Jose Piňera, twórca chilijskiej reformy emerytalnej. Propozycja dzieli jednak ekspertów

Publikacja: 31.05.2008 01:59

Zbyt duża część składek trafia do I filaru - uważają eksperci

Zbyt duża część składek trafia do I filaru - uważają eksperci

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Do funduszy emerytalnych przekazywanych jest dziś 7,3 proc. pensji pracowników. Kolejne 12,22 proc. składki emerytalnej trafia do ZUS.

– Zbyt duża część podlega rządowym decyzjom – uważa Jose Piňera, były minister pracy Chile. – W Chile 10 proc. pensji pracownika idzie do prywatnych funduszy emerytalnych. W Polsce należy stopniowo zwiększać obecny udział do najlepiej 10 proc. – zaznacza twórca chilijskiej reformy emerytalnej, na której polska jest wzorowana.

Jarosław Jamka, członek zarządu ING, uważa, że warto rozważyć nawet likwidację I filara i przesunięcie składki do II filara. – Można też dać wybór oszczędzającym, czy chcą więcej składki przekazywać do OFE – mówi. Za wzrostem składki opowiada się też Michał Rutkowski, dyrektor w Banku Światowym i współautor reformy emerytalnej. Pół składki emerytalnej mogłoby wówczas trafiać do I filara, a druga część do II filara. Dodaje jednak, że pomysł ten uzyska większą akceptację, gdy kursy akcji będą wysokie.

Jose Piňera argumentuje, że chilijskie fundusze od 20 lat zarabiają średniorocznie 10 proc. powyżej inflacji. Także polskie fundusze efektywniej pomnażały składki klientów, niż wynosiła waloryzacja pieniędzy oszczędzających na koncie w ZUS.

Eksperci zgadzają się jednak, że wyższa składka oznacza wzrost deficytu budżetowego. Wiele zależy więc od możliwości budżetu, bo Polska mogłaby przekroczyć unijne kryteria jego wysokości. Budżet centralny refunduje bowiem ZUS to, co Zakład przekazuje do OFE.

– Proporcje składek przekazywanych do OFE i ZUS wynikały z prognoz i tego, ile Fundusz Ubezpieczeń Społecznych będzie potrzebował z bieżących składek, by realizować zadania. Nie przypuszczam, aby sytuacja poprawiła się na tyle, by te proporcje zmieniać – mówi Krzysztof Pater, były wiceminister pracy. ZUS z otrzymywanych składek wypłaca bieżące emerytury.

Według Agnieszki Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy, pomysłów zwiększania składki do II filara nie ma i nawet być nie może. – Bo rodzi to destabilizację finansową systemu NDC działającego w ZUS (nie bazuje on na rynkach kapitałowych, a stopa zwrotu generowana jest dzięki wzrostowi PKB – red.) – mówi Chłoń-Domińczak.

Pomysł zwiększenia składki do OFE za niepotrzebny uznaje także współautor reformy emerytalnej prof. Marek Góra z SGH. – Nie ma powodu, aby zmieniać proporcje składek. I nie bardzo wiadomo, co OFE miałyby za te dodatkowe pieniądze kupować. Teraz szukają, co mogłyby nabyć, i z braku wielu możliwości kupują papiery rządowe. Robią więc dokładnie to co ZUS – podkreśla prof. Marek Góra.

Z kolei Paweł Wypych, były prezes ZUS, uważa, że najpierw trzeba dokończyć reformę emerytalną, m.in. wprowadzić system wypłaty świadczeń z II filara, a nie zmieniać to, co już jest.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.ostrowska@rp.pl

ZUS

Do funduszy emerytalnych przekazywanych jest dziś 7,3 proc. pensji pracowników. Kolejne 12,22 proc. składki emerytalnej trafia do ZUS.

– Zbyt duża część podlega rządowym decyzjom – uważa Jose Piňera, były minister pracy Chile. – W Chile 10 proc. pensji pracownika idzie do prywatnych funduszy emerytalnych. W Polsce należy stopniowo zwiększać obecny udział do najlepiej 10 proc. – zaznacza twórca chilijskiej reformy emerytalnej, na której polska jest wzorowana.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Finanse
Revolut przedstawia potężne zyski i ambitne plany. Również dla Polski
Materiał Partnera
Nowe podejście do finansowania - szansa dla Polski
Finanse
Jak Rosja rozlicza się z Chinami bez systemu SWIFT? Ma nowe rozwiązanie
Finanse
Trump ostro krytykuje szefa Fedu. Chce cięcia stóp