Festiwal wenecki otwarty. Tim Burton wraca z „Sokiem z żuka"

Wyobraźnia Tima Burtona eksploduje w „Beetlejuice, Beetlejuice”, wracają też na ekran jego ulubieni aktorzy z Michaelem Keatonem na czele. Polska premiera już 7 września.

Publikacja: 29.08.2024 04:30

Tim Burton

Tim Burton

Foto: AFP

„Beetlejuice. Beetlejuice” Tima Burtona to wymarzony film otwarcia wielkiego festiwalu. Kultowy tytuł, wyśmienici aktorzy, sławny reżyser. Teoretycznie trudno byłoby wymyślić coś atrakcyjniejszego. I oczywiście kompletny odlot. 

– Granice tego, co uważa się za rzeczywistość, są dla mnie dość niejasne Przeciwstawienie realności i fantazji w moim przypadku też nie ma racji bytu. Ja po prostu nie potrafię robić „normalnych” filmów – mówi Burton.

Przyjechał do Wenecji ze swoimi gwiazdami: Michaelem Keatonem, Winoną Ryder, Moniką Bellucci, Willemem Dafoe, Catherine O’Harą i tą najmłodszą, która gra także w jego serialu „Wednesday” – Jenną Ortegą. Dziwak z wiecznie zmierzwioną, choć teraz już przerzedzoną czupryną. Facet, który kocha kino i zapełnia ekran odjechanymi postaciami, tworząc swoje własne światy. Tim Burton wciąż jest 64-letnim dzieckiem o nieokiełznanej fantazji.

Pierwszą część, „Sok z żuka”, Burton nakręcił w 1988 roku. Miał za sobą niezbyt udaną praktykę u Disneya i przebój zrobiony dla Warnera – „Wielką przygodę Pee-Wee Hermana”, gdzie poczuł się na planie jak ryba w wodzie. Bo kto mógłby lepiej opowiedzieć o losach dorosłego faceta, który żyje w infantylnym świecie ośmiolatka? 

I zaraz dostał kolejny scenariusz. To był „Sok z żuka”. Para młodych ludzi, którzy zginęli w wypadku, wraca do swojego domu, próbując z niego wypłoszyć nowych lokatorów – rodzinę Deetzów. Angażują też Beetlejuice’a – ducha oszusta, który na dodatek zakochuje się w córce Deetzów – Lydii. W tym filmie Burton po raz pierwszy zaszalał z efektami specjalnymi. I uwiódł publiczność. 

– Od lat rozmawialiśmy o kontynuacji tego filmu – przyznaje artysta. – Tylko jakoś się nie składało. Zmieniały się pomysły, ale nic mnie nie porywało. Ale po 35 latach od premiery pomyślałem, że jestem ciekawy, co po tak długim czasie słychać u rodziny Deetzów. Na kogo wyrosła nastolatka Lydia, czy ma dzieci. Co się dzieje z duchem Beetlejuice’em. 

Czytaj więcej

Na festiwal w Wenecji przyjedzie tłum gwiazd

81. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji: Druga część „Soku z żuka” po 35 latach

Tak więc w drugiej części po rodzinnej tragedii do starego domu w Winter River jadą trzy generacje rodziny Deetzów. Lydia, jej stara już matka, i jej zaniedbywana, zbuntowana córka. To ona na strychu starego domu znajduje model miasta i otwiera drzwi do świata zmarłych. Od tej pory jest już tylko kwestią czasu, by ktoś trzy razy wypowiedział imię „Beetlejuice” i na ekranie zjawił się „sok z żuka”.

W „Beetlejuice, Beetlejuice” grają starsi o blisko 40 lat bohaterowie pierwszego filmu: Winona Rider jako Lydia, Catherin O’Hara jako jej matka Delia i oczywiście jeden z najbardziej ulubionych aktorów Burtona –Michael Keaton w roli tytułowej. Partnerują im m.in. Monica Bellucci, Willem Dafoe i Jenna Ortega, która zagrała córkę Lydii.

– Rzadko się zdarza, by aktor mógł wystąpić w czymś w 100 procentach oryginalnym i wyjątkowym – chwalił pomysł przyjaciela Michael Keton. 

 „Bettlejuice, Beetlejuce” rzeczywiście powala swoją wyobraźnią. Każda scena jest tu porywająca, ekran wypełnia galeria niekonwencjonalnych postaci, stworów, duchów, piekielnych urządzeń. Bohaterowie przekraczają granice świata realnego i świata zmarłych. 

Czytaj więcej

Film „Ostatnie lato” to romans kobiety z pasierbem. "Nie jestem sędzią tylko artystką"

Burton bawi się kinem, ale czy wszystko mu wyszło? Nie. Pierwsza część filmu dłuży się, wypełniona efektami specjalnymi zaczyna nudzić. Rekompensuje wszystko druga część, tu jest już opowieść o uczuciach: tych szczerych i pięknych, ale też interesownych. Jest historia miłości matki do córki, jest refleksja na temat odchodzenia najbliższych. Wszystko, oczywiście, przepuszczone przez wyobraźnię Tima Burtona.

 – Nie wiem, co jest normalne, a co nienormalne. Co jasne, a co ciemne. Ten rodzaj myślenia jest mi całkowicie obcy. Nigdy nie próbuję się zastanawiać, kim jestem ani jaki jestem. To prowadzi prostą drogą do gabinetu psychoanalityka, czyli do uzależnienia i wydawania mnóstwa pieniędzy. Ja po prostu robię to, co mi dyktują serce i wyobraźnia – mówi Burton.

A zapytany na konferencji prasowej, czy będzie trzecia część „Beetlejuice”, odpowiada: Drugą udało nam się zrobić po 35 latach. To trzecią musiałbym nakręcić po setce. Chyba niemożliwe. A zresztą kto wie? Medycyna czyni postępy…

„Beetlejuice. Beetlejuice” Tima Burtona to wymarzony film otwarcia wielkiego festiwalu. Kultowy tytuł, wyśmienici aktorzy, sławny reżyser. Teoretycznie trudno byłoby wymyślić coś atrakcyjniejszego. I oczywiście kompletny odlot. 

– Granice tego, co uważa się za rzeczywistość, są dla mnie dość niejasne Przeciwstawienie realności i fantazji w moim przypadku też nie ma racji bytu. Ja po prostu nie potrafię robić „normalnych” filmów – mówi Burton.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
"Antychryst" Larsa von Triera: Seks pełen okrucieństwa
Film
Zakochany Mickiewicz, Maryla, ksiądz Robak i Żyd z karczmy
Film
Największe kino plenerowe organizowane przez Kinotekę - podsumowanie
Film
Nie żyje James Earl Jones. Aktor, który dał głos Darthowi Vaderowi
Film
Festiwal w Wenecji zakończony. O czym krzyczą artyści
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne