Chamstwo zderza się z wysoką sztuką

Nagrodzony za reżyserię w Cannes filmowy musical „Annette” Leosa Caraxa to także sukces duetu The Sparks, autorów muzyki i scenariusza.

Aktualizacja: 15.08.2021 11:18 Publikacja: 15.08.2021 11:16

Chamstwo zderza się z wysoką sztuką

Foto: materiały prasowe

bh

Autor „Złej krwi”, „Kochanków z Pont-Neuf” czy „Holy Motors” zawsze opowiadał o meandrach miłości, o samotności i niespełnieniach. Tak jest też w jego najnowszym filmie „Annette”. Ale tym razem czołowy anarchista francuskiego kina sięgnął po nową dla siebie formę pomiędzy musicalem a rock-operą. Przeniósł na ekran scenariusz muzycznego duetu The Sparks, Rona i Russella Maelów, zyskujących ponownie popularność idoli Depeche Mode, Joy Division, Bjork, a także dzisiejszych grup synth-pop.

„To muzyczna fantazja ze szczyptą komedii, miłości i seksu, z potworem, dzieckiem i nawet kilkoma trupami” - mówi sam Carax. „Annette” to opowieść o żądzy sławy, o celebrytach, o  podniesionych do potęgi emocjach. O miłości, zazdrości, zachłanności, marzeniach i rozczarowaniach. O show-businessie i nie wytrzymującym jego ciśnienia, rozpadającym się, związku.
Krytycy w recenzjach przywołują tytuły, takie jak „Narodziny gwiazdy” czy „La la Land”, ale przy „Annette” filmy te wydają się delikatnymi, choć smutnymi obrazkami. „Annette” to bomba. I od pierwszych minut historii popularnego stand-upera, męża znakomitej śpiewaczki operowej, ojca niezwykle uzdolnionej córki - czuje się, że musi eksplodować.

Dramaturgicznie zapowiada się świetnie, ale to tylko zewnętrzne wrażenie. Bohaterowie śpiewają: „Choć to niewytłumaczalne, kochamy siebie tak bardzo”. No, właśnie: niewytłumaczalne. Bo jest druga strona medalu: Henry miota się po scenie w zielonym szlafroku, rzucając w stronę widzów niewybredne i średnio zabawne teksty, tymczasem Ann jest szanowaną artystką o wielkim, niekwestionowanym talencie. Efekt? Zabawa dla niespecjalnie wymagających tłumów, które nerwowo chichoczą oglądając neurotyczne zachowania i słuchając chamskich przekleństw, zderza się ze sztuką wysoką.

Miłość jednak jest prawdziwa: wybitna sopranistka odjeżdża spod teatru nie limuzyną, lecz na motorze stand-upera. Tyle tylko, że rzeczywistość wdziera się w ich świat bezlitośnie. Kariera obcesowego i agresywnego Henry’ego załamuje się. Co więcej: mówi się, że na fali #metoo dosięgną go oskarżenia kilku kobiet. Jest też dziecko: córka Ann i Henry’ego – tytułowa Annette, dziewczynka przypominająca drewnianą kukiełkę, mająca niezwykły talent, śpiewająca równie pięknie jak jej matka. To z niej ojciec chce zrobić teraz światową gwiazdę, by odcinać kupony od jej sławy.

Wszystko to jest w „Annette” wyśpiewane przez aktorów, przede wszystkim znakomitych wykonawców głównych ról - Marion Cotillard i Adama Drivera, któremu już dziś część krytyków wróży nominację do Oscara. „Annette” jest też wielkim sukcesem pop-rockowego duetu The Sparks, autorów scenariusza oraz muzyki, a piosenka „We Love Each Other So Much” - miłosny hymn Ann i Henry’ego na długo zostaje w uszach.

Czy to jest moje kino? Nie ukrywam: nie. Zamierzona sztuczność tej opowieści do mnie nie przemawia. Ale chylę czoła przed odwagą i brawurą Caraxa. I przyznaję, że w tym szaleństwie jest metoda.

Film
Rok bez oscarowego pewniaka. Emilia Pérez autorką ostrych postów
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Film
„Kibic”, czyli szalikowcy tacy jak my
Film
Nowości Netfliksa. Drugi sezon „1670” dla 700 mln widzów, "Heweliusz" i bitwa raperów
Film
„Brutalista”, czyli traumatyczny los emigranta
Film
„Biały Lotos 3” już 17 lutego. Czy zagra ekscentryczna Jennifer Coolidge?