„Władca Pierścieni"? Wiadomo, Nowa Zelandia. Reżyser Peter Jackson sfilmował prozę Tolkiena w swych ojczystych plenerach, które może nie wymagają reklamy, ale jednak zewsząd do nich jest daleko. Lot z Polski na odległą wyspę trwa prawie 30 godzin, a bilety kosztują najtaniej 6 tys. zł.
Dzięki popularności tolkienowskiego Śródziemia, Antypody dostały wzmacniający zastrzyk z turystów-kinomanów. Skrzętnie wykorzystują to zarówno miejscowi marketingowcy i specjaliści od promocji z ministerialną agencją Tourism New Zealand na czele), jak i zwykłe biura podróży na całym świecie. Dwutygodniową wycieczkę można wykupić także w Polsce.
Aczkolwiek plenery nowozelandzkiego regionu Waikato, gdzie mieścił się ekranowy matecznik Hobbitów – Shire, to pocztówka z samego końca świata. A filmowych śladów można poszukać znacznie bliżej, choćby u naszych sąsiadów z południa.
Bowiem wiele filmowych scen kręcono w Czechach, które z racji niskich kosztów produkcji i korzystnych przepisów podatkowych przyciągają zagraniczne ekipy filmowe. W „Tożsamości Bourne'a" to Praga udawała Zurych, a jej okolice – francuską prowincję. W „Amadeuszu" Miloša Formana i w późniejszym „Iluzjoniście" z Edwardem Nortonem w roli tytułowej czeska stolica imitowała Wiedeń. Zagrała też samą siebie w hollywoodzkim przeboju, bo to właśnie tam trafiał agent Ethan Hunt (Tom Cruise) w „Mission Impossible".
Grand przez wielkie G
Praga zachwycała i w mniejszych (budżetowo) produkcjach, bo w końcu gdzie indziej można było sfilmować kafkowski „Proces" z Kyle'em MacLachlanem i Anthonym Hopkinsem w rolach głównych? Albo „Kafkę", czyli swobodne nawiązanie Stevena Soderbergha do biografii i twórczości pisarza. Choć warto pamiętać, że w najsłynniejszej powieści pisarza nie pada określenie Praga tylko stolica.