W „Planecie małp” przyszłość ludzkości nie rysowała się różowo. Według twórców mieliśmy skończyć jako podwładni inteligentniejszych od nas małp. W animowanych komputerowo „Małpach w kosmosie” kluczową dla przyszłości Ameryki misję pełnili małpi astronauci.
Dlaczego więc małpa nie miałaby sobie poradzić, grając w bejsbol – jeden z najpopularniejszych sportów za oceanem? Na pomysł obsadzenia szympansa w roli bejsbolisty wpadli twórcy „Małpy na boisku”, filmu familijnego Janusa Cercone z 1996 roku.
Młodziutki gracz Jack „Duce” Cooper marzy o wielkiej karierze w bejsbolowej lidze. Ale menedżer klubu, w którym gra Jack, nie wierzy zbytnio w jego talent. Dlatego zleca Cooperowi opiekę nad nowym kolegą w zespole, który właśnie ma przyjechać autobusem.
Jack wychodzi nieznajomemu na spotkanie i przekonuje się, że jest on... szympansem o imieniu Ed. Początkowo upokorzony chłopak nie darzy swojego podopiecznego sympatią, ale stopniowo przełamuje niechęć. Co działa na korzyść małpy? Ed może imponować skutecznością w grze. Podczas gdy inni męczą się, by złapać piłkę w rękawice, on łapie ją wszystkimi czterema kończynami. Ale podziw Jacka dla zręczności Eda to nie wszystko. Ważniejsze, że małpi kumpel pomaga bejsboliście zdobyć serce urokliwej sąsiadki Lidii.
Najmłodszym widzom film się powinien spodobać, choć trzeba przyznać, że pomysł fabularny ociera się tutaj o śmieszność. Ale filmowcy wpadali już na bardziej kuriozalne pomysły. Kto przy zdrowych zmysłach wymyśliłby np. opowieść o małpie gigancie, która porywa blond piękność i wspina się z nią na szczyt nowojorskiego wieżowca? A jednak Merian C. Cooper i Ernest B. Schoedsack wyreżyserowali w 1933 roku „King Konga”, a film o wielkim włochatym gorylu przeszedł do historii kina i do dziś inspiruje reżyserów (niedawno remake nakręcił Peter Jackson). Taśma filmowa zniesie wszystko.