Tekst z tygodnika "Uważam Rze"
W jednym z wywiadów Piotr Dzięcioł, założyciel Opus Film, deklarował: – Jeżeli mam niedomknięty budżet filmu, zawsze decyduję się, aby studio dołożyło pieniądze, nawet do 1,5 mln złotych. Choć jego studio korzysta z dofinansowań Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz europejskich funduszy przeznaczonych na kino, gdy producent uwierzy w scenariusz, nie ma problemu z gestem, na który mogą sobie pozwolić jedynie wybitnie niezależni przedsiębiorcy, i zainwestowaniem. Nie byłoby w tym pewnie nic zadziwiającego, gdyby nie fakt, że Opus Film produkuje jedynie kino artystyczne i ambitne. Profil nie zmienił się od momentu decyzji Piotra Dzięcioła, że wchodzi w działalność filmową. Nie zmienił się, choć wokół szalał kryzys, widzowie nie chcieli chodzić na polskie filmy, ambitne projekty nie miały szansy zwrócenia zainwestowanych w nie nakładów, a nawet wtedy, gdy w Polsce kino artystyczne właściwie nie istniało. Bo nie miało się za co kręcić.
Pukanie do drzwi
Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest fakt, że to nie kino wiąże się z początkami Opus Film na polskim rynku, a reklama. Gdy w 1991 r. Piotr Dzięcioł, absolwent produkcji na łódzkiej Filmówce oraz Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Wrocławskim, otwierał firmę, w Polsce rynek reklamowy praktycznie nie istniał. Obranie tej ścieżki wyniknęło ze szczęśliwego zrządzenia losu. Do Dzięcioła zgłosiło się pewne duńskie studio, które chciało wyprodukować dość drogą, jak na duńskie warunki, reklamę kawy. Zależało im, by wystąpiła w niej pokaźna orkiestra symfoniczna. Producent zaangażował łódzką orkiestrę z filharmonii, wynajął salę w pałacu Poznańskiego i zatrudnił aktora do roli dyrygenta. Realizacja reklamy spodobała się Duńczykom. Ten sukces zachęcił Dzięcioła do głębszego wejścia w rynek reklamowy w Polsce. A pomagające rozwojowi tego marzenia szanse niemal same pukały do jego drzwi. Ustawiła się pod nimi m.in. agencja reklamowa Young & Rubikam, która zupełnie przypadkowo trafiła do jego studia, poszukując kogoś, kto pomógłby im wyprodukować film animowany. Chcieli, aby była to animacja z plasteliny. 15 lat później w Opusie – do dziś jednym z największych studiów filmowych w Polsce – kręciło się 50–70 spotów rocznie.
Na temat wielkości budżetów filmów reklamowych krąży wiele legend. Zdarza się, że trzyminutowa reklamówka kosztuje tyle, co pełnometrażowy film fabularny. Do Opus Film często zwracają się klienci, którzy chcą zrobić reklamę z pominięciem pośrednictwa agencji reklamowej. – Pierwsze pytanie, jakie pada na takim spotkaniu, brzmi: „Za jakie pieniądze można zrobić film reklamowy?". Na tak postawione pytanie odpowiadam zawsze, że kosztuje to tyle, ile samochód, a tylko od klienta zależy, jakim autem chce jeździć – mówił dowcipnie Piotr Dzięcioł. Koszt produkcji filmu reklamowego waha się między 250 a 350 tys. złotych, choć w historii Opus Film zdarzały się reklamy, które kosztowały 4 mln zł, i takie za 30 tys. zł. Tajemnicą pozostają natomiast zarobki w tej dziedzinie, poza tym, że wiadomo, iż są one bardzo wysokie. Przynajmniej w odniesieniu do produkcji filmu fabularnego, który kręci się około 30, podczas gdy reklamę – trzy czy cztery dni. Ta intensywność zadania wpływa na wysokość zarobków.
Sercem zawsze w Łodzi
Firma szybko wkroczyła także na rynki zagraniczne. Międzynarodowe festiwale filmów reklamowych doceniły jej twórczość, przyznając nagrody i tytuł producenta roku, a przygotowane przez nich reklamy Fiata i Toyoty spodobały się klientom tak bardzo, że sprzedano je m.in. do kilkunastu krajów Europy.