Związane jest to z miniaturyzacją, zmniejszeniem kosztów wynoszenia satelitów i innych urządzeń w przestrzeń kosmiczną oraz osiągnieciem dojrzałości przez ten sektor. Wraz z masowością produkcji rośnie zapotrzebowanie na standaryzację wyrobów, by mogły one znaleźć zastosowanie w różnych produktach. Polski przemysł kosmiczny opracował już pierwsze produkty.
Do tej pory firmy z branży kosmicznej skupiały się na produkcji niezawodnych komponentów dostosowanych do potrzeb konkretnych misji. Dziś jednak sytuacja powoli ulega zmianie. Nowe konstelacje satelitarne, jak OneWeb czy Starlink, będą liczyć tysiące satelitów i nawet jeśli niewielka część z nich zawiedzie, to nie będzie to w perspektywie całego projektu problemem, a nawet może być wkalkulowane w koszty programu.
Dodatkowo te projekty są realizowane przez firmy prywatne, które są najbardziej innowacyjne i mogą realizować najambitniejsze przedsięwzięcia, nie tylko w dziedzinie budowy zminiaturyzowanych satelitów, małych rakiet nośnych, ale też rakiet oraz statków kosmicznych wielokrotnego użytku. To właśnie dzięki prywatyzacji sektora kosmicznego amerykańska agencja kosmiczna NASA ma możliwość po 10-letniej przerwie dostarczać ludzi i ładunki na ISS, a SpaceX, firma Elona Muska, ma już znacznie ambitniejsze plany, w tym załogowy lot na Marsa.
Rodzimy sektor kosmiczny jest stosunkowo młody, zaczął się rozwijać dopiero w 2012 roku wraz z wstąpieniem Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wtedy krajowe podmioty zaczęły realizować projekty dla ESA. W dużej mierze była to zasługa trwającego do 2019 roku programu wsparcia polskiego sektora kosmicznego – Programu Wsparcia Polskiego Przemysłu (Polish Industry Incentive Scheme – PLIIS), czyli preferencyjnego mechanizmu przyznającego polskim spółkom gwarantowany udział w zagospodarowaniu polskich składek rządowych w ramach kontraktów przyznawanych przez ESA.