[b]Rz: Co odróżnia kolekcjonera od inwestora?[/b]
Mariusz Jawoszek: Granica jest płynna. Trudno jest mi sobie wyobrazić kolekcjonera pozbawionego zdolności inwestorskich. To przecież wielka przyjemność kupić w odpowiednim czasie dzieło artysty, którego czeka wielka kariera. Prawdziwy kolekcjoner ma na pewno większą od inwestora skłonność do ryzyka. Kieruje się własnym gustem. Czasem działa nie do końca racjonalnie, ale w sposób, który podpowiada mu intuicja. Jednak każdy wytrwały miłośnik sztuki jest skazany na sukces. Ktoś, kto kupił 20 lat temu pracę Tadeusza Kantora za 200 dolarów, musiał po prostu cierpliwie poczekać, aż podrożeje ona do 200 tys. zł.
[b]Trzon pańskiej kolekcji stanowią prace młodych twórców.[/b]
Większość z nich to artyści już dobrze znani, którzy pojawili się w publikowanym przez „Rzeczpospolitą” rankingu „Kompas młodej sztuki”. Dlaczego właśnie oni? Reprezentują bliską mi estetykę. Bardzo mnie ucieszyła niezwykle wysoka, druga pozycja mojej ulubionej malarki Basi Bańdy. Kilka jej różowych prac przez dłuższy czas wisiało na ścianie mojego gabinetu. A że w pracy mam niewiele czasu na kontemplację sztuki, przeniosłem je do domu.
[b]Pańskie biura wyglądają jak galerie sztuki współczesnej.[/b]