Początek korekty na GPW

Tak dużego jednodniowego tąpnięcia nie było na warszawskim parkiecie od października ubiegłego roku

Publikacja: 04.02.2010 16:40

Początek korekty na GPW

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Pretekstem do pozbywania się akcji były obawy inwestorów o kondycję finansową państw południowej Europy – twierdzą dość zgodnie analitycy.

Od rana ceny poszły w dół, co najbardziej odczuli posiadacze papierów z tzw. krajów wschodzących. Ale również na giełdach zachodnich realizowano zyski. Tu obok obaw o kondycję Hiszpanii czy Portugalii graczy mogły zaniepokoić dane z niemieckiej gospodarki. W grudniu zamówienia w przemyśle spadły o 2,3 proc., podczas gdy analitycy oczekiwali niewielkiego wzrostu. Po południu spadki się nasiliły – amerykański Departament Pracy podał dane o większej liczbie nowo zarejestrowanych bezrobotnych w ciągu ostatniego tygodnia. Wyprzedaży nie przerwały lepsze dane na temat zamówień w przemyśle. Amerykańskie indeksy zamknęły się na ok. 3-proc. minusie (DJ spadł o 2,61 proc., NASDAQ o 2,99 proc., a S&P 500 o 3,11 proc.). Dziś w Stanach Zjednoczonych ogłoszenie danych o bezrobociu za styczeń.

Czyżby globalni gracze uznali, że czas na głębszą korektę? Bez niej nie ma co liczyć na to, że na giełdzie narodzi się nowa fala wzrostowa. Większość informacji jest już zawarta w cenach akcji. Inwestorzy są coraz bardziej zmęczeni przedłużającą się stagnacją. Im dłużej będzie trwał taki stan, tym bardziej nerwowi staną się ci, którzy obstawiali zwyżki. To może spowodować, że zaczną oni wyprzedawać akcje.

Zdaniem Arkadiusza Chojnackiego z Ipopema Securities zakres obecnej korekty to nawet poziom 1900 pkt dla wskaźnika WIG20. – Spadki mogą potrwać kilka miesięcy. Nigdy nie jest tak, że rynek tak silnie spada kilka sesji z rzędu – mówi Chojnacki. Jego zdaniem impuls do spadków pochodzi z zagranicy, ale o jego skali decydują czynniki lokalne. W czwartek na tle tracących na wartości światowych indeksów WIG20 wyróżnił się in minus. Spadek wskaźnika o ponad 4 proc. to najgorszy dzienny wynik od października ubiegłego roku.

W Warszawie rynek w dół ciągnęły walory TP SA, KGHM i PKN Orlen. W dwóch ostatnich przypadkach powodem zwiększonej podaży były również rekomendacje „sprzedaj”.

[wyimek]4,11 proc. stracił indeks największych spółek WIG 20 [/wyimek]

A kurs odniesienia akcji TP na piątkową sesję został ustalony na 14,28 zł. W fazie zamknięcia sesji na rynek trafiło bowiem duże zlecenie sprzedaży akcji TP. Nie zostało zrealizowane i doszło do równoważenia kursu (oficjalny kurs zamknięcia to 15,50 zł).

WIG20 w trakcie czwartkowej sesji stracił 4,11 proc., a na koniec dnia wyniósł 2286 pkt. Tak silny spadek indeksów zaskoczył nie tylko polskich inwestorów. – Od pewnego czasu mówiłem, że Polska giełda będzie się zachowywała gorzej od innych rynków, ale nie przewidywałem aż tak silnej przeceny – mówi Andrzej Błachut, szef rynków wschodzących Swiss & Global AM w Zurychu.

Oliwy do ognia cały czas dolewa Ministerstwo Skarbu Państwa. Wczoraj wiceminister Jan Bury poinformował, że rząd może sprzedać do 24 proc. akcji PGE, a nie jak zapowiadano 10 proc. Zapowiedzi te są tym bardziej kontrowersyjne, że od miesięcy mówi się, iż to zapowiadana wyprzedaż państwowych spółek, którą analitycy DI BRE szacują na ponad 30 mld zł, hamuje optymizm inwestorów. – Widać wśród inwestorów strach przed gigantyczną podażą akcji ze strony skarbu – mówi Arkadiusz Chojnacki.

– Rząd, który chce budować przychody prywatyzacyjne w oparciu o giełdę, sam podcina gałąź, na której siedzi – mówi jeden z warszawskich maklerów.

Z powodu silnej czwartkowej zniżki przełamane zostały ważne poziomy wsparcia wynikające z analizy technicznej. – Najbardziej negatywnie oceniam, że zostało przełamane wsparcie na poziomie ok. 2300 pkt. To każe myśleć, że cały ruch wzrostowy trwający od marca zeszłego roku został zakończony – mówi Tomasz Jerzyk, analityk DM BZ WBK.

Pretekstem do pozbywania się akcji były obawy inwestorów o kondycję finansową państw południowej Europy – twierdzą dość zgodnie analitycy.

Od rana ceny poszły w dół, co najbardziej odczuli posiadacze papierów z tzw. krajów wschodzących. Ale również na giełdach zachodnich realizowano zyski. Tu obok obaw o kondycję Hiszpanii czy Portugalii graczy mogły zaniepokoić dane z niemieckiej gospodarki. W grudniu zamówienia w przemyśle spadły o 2,3 proc., podczas gdy analitycy oczekiwali niewielkiego wzrostu. Po południu spadki się nasiliły – amerykański Departament Pracy podał dane o większej liczbie nowo zarejestrowanych bezrobotnych w ciągu ostatniego tygodnia. Wyprzedaży nie przerwały lepsze dane na temat zamówień w przemyśle. Amerykańskie indeksy zamknęły się na ok. 3-proc. minusie (DJ spadł o 2,61 proc., NASDAQ o 2,99 proc., a S&P 500 o 3,11 proc.). Dziś w Stanach Zjednoczonych ogłoszenie danych o bezrobociu za styczeń.

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego