Materiał powstał we współpracy ze skarbiec TFI
Po implementacji MiFID II pojawiły się obawy, że mniejsze, pozabankowe TFI zostaną odcięte od głównych kanałów sprzedaży funduszy, czyli banków. Jak Skarbiec TFI odnalazł się w nowych warunkach?
Poprzedni rok był dla nas dość trudny, jednak szybko wyciągnęliśmy wnioski i zaczęliśmy odbudowywać aktywa. Tegoroczne napływy środków do naszych funduszy są wynikiem działań, jakie podjęliśmy w II połowie 2019 r. Nic nie przychodzi od razu, ale działania te przyniosły efekty. Przede wszystkim cechujemy się dużą otwartością w komunikacji z dystrybutorami i rynkiem. To w największym stopniu zasługa pracowników sprzedażowych, ale także jakości pracy całego zespołu Skarbca TFI.
Trzeba jednak przyznać, że nie mamy tak rozwiniętej sieci sprzedaży jak TFI bankowe czy ubezpieczeniowe, ale cały czas pracujemy nad jej rozwojem. Lubimy współpracować z dużymi pośrednikami, ale z równą estymą traktujemy mniejsze podmioty czy pojedynczych agentów. Bez względu na wielkość czy zasięg naszych współpracowników przy sprzedaży funduszy dostępność informacji dla klientów jest dokładnie taka sama. Najważniejszy jest dla nas klient i nie ma znaczenia, jak grubym portfelem dysponuje. Wychodzimy z założenia, że każdy milion zaczyna się od złotówki, dlatego minimalna kwota, jaką można zainwestować w niektóre fundusze Skarbca TFI, to jedynie 100 zł. Oczywiście nie zdołalibyśmy pozyskać nowych środków bez dobrych stóp zwrotu naszych funduszy i wysokiej jakości zarządzania zgodnego z profilem ryzyka danego funduszu. Krótko mówiąc, zbudowaliśmy zmotywowany i odpowiedzialny zespół na różnych płaszczyznach działalności towarzystwa i związany ze spółką.
Szczególnie duży wzrost aktywów notujecie w usłudze asset management, czyli portfeli dla klientów z większym zasobem gotówki. Ta zmiana widoczna jest w ostatnich dwóch latach. Dostrzegliście niszę na rynku?