Materiał powstał we współpracy z Agencją Rozwoju Przemysłu SA
W Gdyni o znaczeniu kapitału narodowego w czasie kryzysu dyskutowali eksperci w trakcie Forum Wizja Rozwoju. – Mądrze zarządzane państwo to bezpieczeństwo i odpowiedzialność. Czy nasz kraj zdał egzamin w czasie kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa? Państwo miało określone narzędzia. Nastąpiły szybkie decyzje premiera, rządu i następnie działania instytucji rozwojowych z Grupy Polskiego Funduszu Rozwoju, do której należy i nasza Agencja – wskazywał Cezariusz Lesisz, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP).
– Chodziło o miejsca pracy i zabezpieczenie przedsiębiorców. I szybki przelew kapitału do firm zapobiegł rozlaniu się kryzysu. Reakcja państwa uspokoiła nastroje. Przedsiębiorcy poczuli się bezpieczni. Reakcja była wręcz perfekcyjna – oceniał szef ARP. – Skończył się okres państwa jako stróża nocnego. Wchodzimy w erę państwa przedsiębiorczego, aktywnego. Działa ono prorozwojowo tam, gdzie może. Poza tym w niektórych dużych firmach niezależnie od pochodzenia kapitału jest pewna bezwładność, opieszałość decyzyjna, ale są też i przykłady pozytywne jak PKN Orlen czy KGHM. To raczej kwestia menedżerów niż struktury – kontynuował Cezariusz Lesisz.
– Ja bym nie wzmacniał roli spółek Skarbu Państwa względem sektora prywatnego. Jako kraj jesteśmy obciążeni tzw. mitem prywaciarza, choć trzeba przyznać, że działanie spółek Skarbu Państwa sprawdziło się w kryzysie – mówił z kolei Bartłomiej Pawlak, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Wskazał, że w Polsce kolejność postrzegania firm jest taka, że najważniejsze są spółki państwowe, następnie wielkie firmy zagraniczne i dopiero na końcu kapitał z rodzimego sektora MŚP, czyli „prywaciarze". – Niezależnie od tego w PFR równie mocno stawiamy na zapewnienie ciągłości finansowania wszystkim polskim firmom, także największym – dodał Pawlak.
Potwierdził to Jan Szewczak, członek zarządu ds. finansowych PKN Orlen, przyznając, że również koncern skorzystał z subwencji z PFR. – Nie potrzebowaliśmy jej, ale wzięliśmy tę pomoc. Nie chodziło jednak o duże firmy, ale o średni i mały biznes – tłumaczył. Wskazał też, że różne państwa różnie chronią swój kapitał. I przywołał przypadek Czech, w których PKN Orlen prowadzi działalność. – Nie możemy tam sprzedawać gazet i hot dogów – wskazał.