Banki centralne w Europie Środkowo-Wschodniej kontynuują zaostrzanie polityki pieniężnej. W czwartek na drugą z rzędu podwyżkę stóp zdecydował się Narodowy Bank Czech (CNB). Swoją główną stopę podniósł z 0,50 do 0,75 proc. i zapowiedział, że takie same zmiany są możliwe na wszystkich trzech zaplanowanych na ten rok posiedzeniach decydentów z CNB. W ocenie prezesa tej instytucji Jiriego Rusnoka nie zagrozi to ożywieniu w czeskiej gospodarce, ale pomoże sprowadzić inflację do celu CNB (2 proc.) w trakcie 2022 r. Dla porównania w czerwcu inflacja wyniosła tam 2,8 proc. Tydzień wcześniej na drugą z rzędu podwyżkę głównej stopy procentowej o 0,3 pkt proc., do 1,2 proc., zdecydował się Narodowy Bank Węgier (MNB).
Czytaj także: Prezes NBP: Podwyżka stóp procentowych byłaby teraz absurdem
Wśród ekonomistów coraz silniejsze jest przekonanie, że także w Polsce nie należy już zwlekać z podwyżkami stóp w obliczu inflacji, która w lipcu sięgnęła najwyższego od dekady poziomu 5 proc. rocznie, po 4,4 proc. w czerwcu. Jednocześnie większość z nich nadal wątpi, że RPP tych rad posłucha.
Prognozy wielkiej wagi
RPP tradycyjnie ma w sierpniu wakacyjną przerwę. Jej kolejne posiedzenie zaplanowane jest na wrzesień. Spośród 35 ekonomistów, którzy wzięli udział w naszej ankiecie, aż 13 (czyli 37 proc.) uważa, że już na tym pierwszym po wakacjach posiedzeniu Rada powinna podwyższyć stopę referencyjną NBP z obecnego poziomu 0,1 proc. Kolejnych 16 (niemal 46 proc.) sądzi, że na taki ruch RPP powinna zdecydować się w IV kwartale. To prawdopodobnie oznaczałoby listopad, bo wtedy RPP pozna nowe prognozy inflacji autorstwa Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP.
Poprzednie, z lipca, sugerowały, że inflacja w 2022 r. spadnie tuż poniżej 3,5 proc., czyli górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (wynosi 2,5 proc.), a w 2023 r. będzie na podobnym poziomie. Rada uznała, że to stanowi argument na rzecz utrzymania stóp bez zmian. Listopadowe prognozy prawdopodobnie pokażą jednak wyższą ścieżkę inflacji. Zapewne będą już uwzględniały zmiany podatkowe planowane w ramach tzw. Polskiego Ładu, a te – jak sądzą powszechnie ekonomiści – przyczynią się do wzmocnienia popytu konsumpcyjnego, a tym samym utrwalenia inflacji.