Klient banku, który nie chce dzielić się zyskiem z fiskusem, musi albo wybrać niestandardowy produkt oszczędnościowy (np. depozyt w formie ubezpieczenia na życie), albo wpłacić pieniądze na lokatę, z której odsetki będzie dostawał często i w małych porcjach. Ten drugi warunek może spełniać na przykład lokata siedmiodniowa, która po upływie tygodniowego okresu będzie wielokrotnie odnawiana. Odsetki od niej będą naliczane po zakończeniu każdego siedmiodniowego okresu umownego. I jeśli nie będą wyższe niż 2,49 zł, podatek wyniesie zero.
Jak to możliwe? Podstawa opodatkowania, czyli przysługujące klientowi odsetki, dla celów podatkowych są najpierw zaokrąglane do pełnych złotych (w tym przypadku do 2 zł). Od tej kwoty naliczany jest podatek według stawki 19-proc.; wynik tego działania to 0,38 zł. W kolejnym kroku wartość tę znów się zaokrągla do pełnych złotych, a więc do zera.
Żeby uniknąć podatku Belki, trzeba zatem wpłacić na krótkoterminową lokatę na tyle niewielką sumę, by po zakończeniu okresu umowy odsetki nie przekroczyły 2,49 zł. Jeśli wyniosą 2,5 zł, zostaną zaokrąglone do 3 zł, podatek wyniesie 0,57 zł, a po zaokrągleniu 1 zł. I trzeba będzie go odprowadzić.
Co to oznacza w praktyce? Jeśli zdeponujemy 1000 zł, a oprocentowanie wynosi 5 proc. w skali roku, właściwości antypodatkowe będzie miała lokata dwutygodniowa (i oczywiście każda krótsza). Przy kwocie depozytu w wysokości 2000 zł i takim samym oprocentowaniu umowę można zawrzeć na tydzień. Natomiast gdy wpłaci się 5000 zł, tylko umowa 1 – 3-trzydniowa chroni przed podatkiem Belki, a takie oferty spotyka się rzadko.
Im niższa stawka, tym dłużej pieniądze mogą leżeć na lokacie, zanim wypracują 2,49 zł odsetek. Ale oczywiście lokata staje się wtedy coraz mniej atrakcyjna. Lepiej więc zarobić 5 proc. i zapłacić od tej sumy daninę (realny zysk wyniesie wtedy ok. 4 proc.), niż dać się skusić na depozyt antypodatkowy z rocznym 2 – 3-proc. oprocentowaniem.