162 polskie spółki znalazły się na tegorocznej edycji listy Europa 500, zaprezentowanej wczoraj w Krynicy. To ranking największych firm Europy Środkowo-Wschodniej przygotowany przez „Rz" i Deloitte.
PKN Orlen nadal jest niekwestionowanym liderem regionu i nic nie zapowiada, by to się szybko zmieniło. Drugi na liście MOL, węgierski konkurent z branży naftowej, miał w ubiegłym roku przychody niższe o prawie 9 mld euro. Imponujący jest awans Jeronimo Martins Polska. Właściciel sieci Biedronka podwoił sprzedaż od 2009 r., kiedy w Europie szalał kryzys. Pozwoliło mu to w tegorocznej edycji listy zająć 8. pozycję. Rok wcześniej był 12.
Łączne przychody polskich przedsiębiorstw z Europy 500 to blisko ćwierć biliona euro, aż 35 proc. sprzedaży wszystkich wielkich regionu. Choć przez pięć lat udział Polaków się nie zmienił, to na liście 500 jest ich o 18 mniej niż wówczas. To znak, że zaostrza się konkurencja. Naszym firmom coraz trudniej utrzymać się także w pierwszej dwudziestce zestawienia. O ile jeszcze pięć lat temu w ścisłej czołówce było ich 8, o tyle obecnie tylko 6: poza Orlenem i Jeronimo Martins Polska także PGNiG, PGE, Lotos i KGHM.
W ciągu pięciu lat sprzedaż naszych przedsiębiorstw z listy Europa 500 wzrosła o ponad jedną trzecią. – To był niewątpliwie bardzo dobry okres nie tylko dla polskich firm, ale i całego regionu – powiedział Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen, odbierając nagrodę Index of Success za fuzje i przejęcia.
W skali całej Europy Środkowo-Wschodniej obroty wzrosły tylko minimalnie. Ale tempo podbijały głównie firmy z Rumunii i Ukrainy, których na Liście 500 przybyło najwięcej. W pięć lat powiększyła się ona o 14 przedsiębiorstw z Ukrainy, 9 z Rumunii i 6 z Czech.