- Z pewnością był to ostry wpis, który może się nie podobać, wpisuje się bowiem w trend zaostrzania języka debaty publicznej, ale nie upoważnia on do ingerencji sądu, stosowania sankcji - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia SO Sylwia Urbańska.
Sędzia powiedziała, że komentarzy polityczni, dziennikarze tak jak i politycy mogą używać ostrzejszego języka w krytyce władzy, a ochrona osób publicznych, polityków a zwłaszcza partii rządzącej musi to uwzględniać. Ważąc zatem ochronę dobrego imienia PiS - partii rządzącej i wolność debaty publicznej sąd dał pierwszeństwo wolności wypowiedzi. Tym bardziej, że zaskarżonego określenia nie można rozumieć jako stwierdzenia faktu - by PIS był grupą przestępczą, ale jako ocenę jego niektórych metod działania w potocznym a nie prawnym znaczeniu. Wypowiedzią w kontekście ostrej wtedy debaty wokół Marszu Niepodległości w 2018 r. i pojawiających się tam faszyzujących haseł. Na usprawiedliwienie prof. Sadurskiego przemawia także to, że jako filozof prawa miał wręcz obowiązek zareagować na takie niebezpieczne ekscesy,a nadto krótka i szybka forma twitterowej wypowiedzi.