W styczniu 2018 r. ówczesny wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki udzielił wywiadu portalowi niezalezna.pl. Zarzucił Róży Thun, że "wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj". Mówił, że wydaje się, że Thun "czuje się przedstawicielem UE w Polsce, a nie odwrotnie". - Podczas II Wojny Światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek - powiedział Czarnecki.
Europoseł tłumaczył potem, że jego słowa były reakcją na wystąpienie Róży Thun w poświęconym Polsce za rządów PiS materiale niemiecko-francuskiej telewizji Arte. W krytycznym wobec obozu rządzącego materiale Thun powiedziała, że "jak tak dalej pójdzie", w Polsce "nastanie dyktatura".
Za słowa o szmalcownikach Róża Thun wytoczyła Ryszardowi Czarneckiemu proces. Domagała się m.in. przeprosin w mediach oraz przekazania 50 tys. zł na rzecz organizacji "Forum Dialogu" i stowarzyszenia "Dzieci Holokaustu".
W sierpniu 2019 roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że Czarnecki musi przeprosić Thun. Wyrok ten podtrzymał Sąd Apelacyjny.
Jak informuje portal oko.press, w środę 26 kwietnia 2023 roku skład orzekający Sądu Najwyższego oddalił skargę kasacyjną polityka PiS od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Co oznacza, że Czarnecki musi teraz przeprosić europosłankę Różę Thun związaną obecnie z Polska 2050. Ma też wpłacić 30 tysięcy złotych na cel społeczny.