Czego się nie udało osiągnąć w tej kadencji, choć było ważne i było w planach?
Kwestia ustawy o dostępie do informacji publicznej. Mamy dwa dobra konstytucyjne: ochronę danych osobowych, prywatności, oraz dostęp do informacji publicznej – który reguluje ustawa z 2001 r., a więc bardzo stara. Problem stanowi art. 5 ust. 2 tego aktu – dotyczy on osób publicznych. W myśl tej regulacji osoby publiczne, można powiedzieć, są w ogóle pozbawione praw człowieka, prawa do prywatności, a to stoi w sprzeczności z Kartą Praw Podstawowych UE. Przepis jednak dalej obowiązuje i sądy go stosują. Pod koniec 2014 r. ustawę tę zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego ówczesna pierwsza prezes SN prof. Gersdorf, jednak w roku następnym, po zmianach politycznych, wycofała wniosek. Także aktualna pierwsza prezes SN prof. Manowska złożyła wniosek do TK o stwierdzenie niekonstytucyjności art. 5 ust. 2 wspomnianej ustawy. Poświęciła znaczną część uzasadnienia wniosku kwestii niezgodności tej regulacji z RODO. Niestety, wyrok wciąż nie zapadł.
Czytaj więcej
Prezes UODO jest głęboko zaniepokojony "niebezpiecznym kierunkiem, w jakim zmierza dokonana przez NSA interpretacja kompetencji i pozycji ustrojowej organu nadzorczego w świetle praw osób, których dane osobowe zostały naruszone." Chodzi o wydany w lutym wyrok ws. kary dla Morele.net.
I na czym ta niezgodność ma polegać?
Ustawa nie została dostosowana do nowego rozporządzenia, mimo że gdy wchodziło ono w życie, znowelizowano ponad 160 ustaw. RODO w art. 86 mówi, że można stosować krajowe ustawy, ale z uwzględnieniem RODO, tzn. z zachowaniem balansu pomiędzy dostępem do informacji publicznej a ochroną danych osobowych. Gdybyśmy się teoretycznie zastanowili, to moglibyśmy dojść do wniosku, że skoro jest nadrzędność prawa unijnego, to w ogóle art. 5 ust. 2 tej ustawy nie powinien być stosowany. Ale jest, przez NSA i WSA oraz inne sądy. Tu dochodzimy do sprawy, która przyćmiła całą moją kadencję, czyli tej nieszczęsnej KRS.