W lutym NSA uchylił decyzję UODO nakładającą niemal trzymilionową karę na spółkę Morele.pl za poważny wyciek danych. W związku z tym orzeczeniem prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych skierował do Naczelnego Sądu Administracyjnego pismo, w którym wyraził „głębokie zaniepokojenie” tym orzeczeniem.
Czytaj więcej
Sklep internetowy Morele.net nie zapłaci prawie 3 mln zł kary za wyciek danych, do którego doszło w 2018 r. Naczelny Sąd Administracyjny zobowiązał natomiast Urząd Ochrony Danych Osobowych do zwrócenia portalowi 65 tys. zł za kosztów postępowania.
Zdaniem prezesa UODO wyrok NSA nie tylko podważa kompetencje pracowników UODO, ale także samą niezależność organu, przewidzianą w RODO i traktatach europejskich. NSA miał kwestionować specjalistyczną wiedzę pracowników Urzędu i ich kompetencje do oceny, czy środki administracyjne i techniczne przyjęte przez administratora były wystarczające. Powodem miało być to, że minęło niewiele czasu od wejścia w życie przepisów RODO, więc pracownicy organu nie mogli mieć stosownej wiedzy specjalistycznej. Sąd uznał też, że wobec tego prezes UODO powinien uwzględnić wniosek strony o zasięgnięcie opinii biegłego.
– Taka argumentacja sądu mnie nie przekonuje, bo biegły w sposób oczywisty nie miał się wypowiadać co do prawa, na co wskazywałoby odwołanie się do „wejścia w życie” (powinno być: „rozpoczęcia stosowania”) RODO – mówi „Rzeczpospolitej” adwokat dr Paweł Litwiński. – Istotą tego wyroku jest więc, że sąd zakwestionował postępowanie prezesa UODO polegające na gromadzeniu dowodów wyłącznie na niekorzyść strony oraz na nieuwzględnianiu wniosków dowodowych strony – dodaje.
Profesor adw. Grzegorz Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN przyznaje, że urzędowe wystąpienie do prezesa sądu w sprawie oceny konkretnego wyroku jest niecelowe i nie znajduje oparcia w prawie.