GUS: Polak zarabia przeciętnie 7 329,96 złotych

Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w grudniu o zaledwie 10,3 proc. rok do roku, najmniej od stycznia ub.r. Tegoroczne premie świąteczne okazały się zaskakująco skromne. Ale i tak po raz pierwszy w historii średnia płaca przekroczyła 7 tys. zł brutto.

Publikacja: 20.01.2023 10:15

GUS: Polak zarabia przeciętnie 7 329,96 złotych

Foto: Bloomberg

Jak podał w piątek GUS, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (obejmuje firmy z co najmniej 10 pracownikami) wyniosło w grudniu niemal 7330 zł brutto, o około 470 zł więcej niż w listopadzie. W ostatnim miesiącu roku wynagrodzenia, liczone łącznie z premiami, zwykle jednak mocno rosną. A tym razem okołoświąteczne dodatki okazały się zaskakująco małe. Przykładowo, w grudniu 2021 r. przeciętne wynagrodzenie było o ponad 620 zł wyższe niż w listopadzie, a w 2020 r. o 490 zł. To oznacza, że grudzień 2022 r. przyniósł wzrost przeciętnego wynagrodzenia o niespełna 7 proc. wobec listopada w porównaniu do 8,4 proc. średnio w poprzednich 12 latach.

To szczególnie zaskakujące w kontekście najwyższej od ćwierćwiecza inflacji. - Spodziewaliśmy się, że premie, nagrody i inne benefity na koniec roku okażą się wyjątkowo duże, gdyż pracodawcy będą chcieli zrekompensować pracownikom wysoką inflację – przyznaje Karol Pogorzelski, ekonomista z banku Pekao.

Skutkiem wyjątkowo małych premii jest to, że przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw było w grudniu tylko o 10,3 proc. wyższe niż w tym samym miesiącu poprzedniego roku. Tymczasem w listopadzie wzrosło o 13,9 proc. rok do roku, a średnio w 2020 r. dynamika płac wyniosła 12,9 proc. rok do roku. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści szacowali przeciętnie, że w grudniu wzrost płac wyhamował tylko do 12,6 proc. rok do roku. Najwięksi pesymiści liczyli się z wynikiem na poziomie 10,8 proc.

To oznacza, że w ujęciu realnym – czyli po uwzględnieniu inflacji, która w grudniu wyniosła 16,6 proc. rok do roku – przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zmalało o ponad 6 proc., po zniżce o 3,6 proc. w listopadzie. Inaczej mówiąc, średnie wynagrodzenie w ciągu roku wzrosło nominalnie o 686 zł, ale jego siła nabywcza spadła jak nigdy wcześniej w obecnym stuleciu.

Jedną z przyczyn tego, że świąteczne prezenty od pracodawców były w 2022 r. wyjątkowo skromne, może być duża podwyżka płacy minimalnej z początkiem 2023 r. (o ponad 15 proc.). Pracodawcy mogli więc szykować budżety na ten wzrost kosztów. - Pomimo wypłat rocznych nagród i premii wzrost płac w grudniu okazał się niszy od oczekiwań, do czego mogło się przyczynić wstrzymywanie podwyżek w oczekiwaniu na wzrost płacy minimalnej od początku 2023 i/lub wzrost absencji chorobowych z powodu wyjątkowo wysokiej zachorowalności na grypę – napisał w komentarzu do piątkowych danych Adam Antoniak, ekonomista z ING BSK.

Do wyhamowania wzrostu wynagrodzeń mógł teoretycznie przyczynić się wyraźny w ostatnich miesiącach spadek oczekiwań inflacyjnych konsumentów. W grudniu niespełna 64 proc. konsumentów uważało, że w kolejnych 12 miesiącach ceny będą rosły tak samo szybko lub szybciej niż w poprzednich 12 miesiącach. W styczniu, jak wynika z czwartkowych danych GUS, odsetek ten ponownie zmalał (do niespełna 62 proc.), podczas gdy wcześniej przez kilkanaście miesięcy stale przekraczał 70 proc., zbliżając się nawet do 80 proc.

- Ograniczenie oczekiwań inflacyjnych traktuję jako czynnik, który obniża ryzyko spirali cenowo-płacowej, zwiększa skłonność pracowników do akceptowania ograniczonych podwyżek nominalnych płac (lub braku podwyżek), czyli sprzyja redukcji płac realnych – tłumaczył „Rzeczpospolitej” po czwartkowych danych Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Jest jednak mało prawdopodobne, aby ten mechanizm – spadek presji na wzrost płac w związku z malejącymi oczekiwaniami inflacyjnymi – zadziałał tak szybko.

Czytaj więcej

W Czechach płacą lepiej niż w Polsce. Co z zarobkami w IT?

Jeszcze innym czynnikiem, który mógł w grudniu tłumił wzrost płac, jest pewne ochłodzenie na rynku pracy, którego symptomy również można odnaleźć w piątkowych danych.

Przeciętne zatrudnienie (tzn. przeliczone na pełne etaty) w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w grudniu o 2,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 2,3 proc. w listopadzie i o 2,4 proc. w październiku. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści spodziewali się przeciętnie powtórki listopadowego wyniku.

Zwyżka zatrudnienia w ujęciu rok do roku to głównie skutek dorocznej aktualizacji próby przedsiębiorstw, której GUS dokonuje w styczniu (dodaje do niej firmy, których zatrudnienie przewyższyło 10 osób, i odejmuje te, w których zatrudnienie zmalało). W stosunku do listopada przeciętne zatrudnienie zmalało o ponad 2 tys. etatów, podczas gdy miesiąc wcześniej wzrosło o 6 tys. etatów. To wynik taki sam, jak w grudniu 2021 r., ale w poprzednich latach w tym okresie przeciętne zatrudnienie rosło, bo w wielu sektorach – na przykład w handlu i logistyce – firmy w okresie okołoświątecznym potrzebują więcej pracowników. Tym razem w tych sektorach liczba etatów również wzrosła, ale jednocześnie mocno (o 8,5 tys.) zmalała w przetwórstwie przemysłowym. - Trudno wnioskować na podstawie danych z jednego miesiąca, jednak może to być efekt przeprowadzania procesów restrukturyzacyjnych w przedsiębiorstwach, co wcześniej sygnalizował już grudniowy wskaźnik PMI – ocenił Krystian Jaworski, ekonomista z Credit Agricole Bank Polska, odnosząc się do popularnego wskaźnika koniunktury w przemyśle, bazującego na ankiecie wśród firm.

Czytaj więcej

Polacy boją się iść po podwyżki

Z danych GUS wynika, że największy wzrost płac – o około 74 i 33 proc. w stosunku do listopada – wystąpił w grudniu w rolnictwie i leśnictwie (za sprawą leśnictwa) i w górnictwie. To sektory z dużym udziałem skarbu państwa. W pozostałych sektorach grudniowe premie były sporo niższe. - Trudno nam to interpretować inaczej niż reakcję na osłabienie koniunktury. W poprzednich miesiącach roku takiej reakcji nie było, więc formułujemy tę ocenę z pewną dozą ostrożności. Natomiast jeśli słaba dynamika płac utrzyma się również w styczniu i lutym, to będziemy to postrzegać jako rozerwanie spirali płacowo-cenowej w Polsce, co wzmocni tendencje dezinflacyjne w 2023 r. zwłaszcza po stronie inflacji bazowej – komentuje Karol Pogorzelski z Pekao.

Adam Antoniak z ING BSK ocenia jednak, że grudniowe dane nie przekreślają obrazu dobrej koniunktury na rynku pracy. Zwraca uwagę na to, że w danych o zatrudnieniu w niewielkim stopniu uwzględnieni są imigranci z Ukrainy, których pracuje coraz więcej. To sugeruje, że zapotrzebowanie na pracowników jest ogromne.

- O sile popytu na pracę i brakach pracowników świadczy m.in. szybko rosnące zatrudnienie imigrantów. W Polsce na podstawie uproszczonych procedur pracę podjęło ok. 800 tys. Ukraińców, a zaledwie ok. 15 tys. osób z Ukrainy figuruje w rejestrach jako osoby bezrobotne. Na koniec ubiegłego roku liczba cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS przekraczała milion osób. Popyt na pracę napotyka na ograniczenia po stronie podaży pracy, co skutkuje dwucyfrowym wzrostem wynagrodzeń – tłumaczy Antoniak.

Czytaj więcej

Powoli kruszy się mur płacowego tabu w polskich firmach

- Pogorszenie koniunktury osłabi kreację miejsc pracy, jednak nie należy się spodziewać istotnego wzrostu stopy bezrobocia. Z przyczyn strukturalno-demograficznych polski rynek boryka się z niedoborami pracowników. Populacja w wieku produkcyjnym kurczy się, a potencjał do dalszego wzrostu stopy aktywności zawodowej także systematycznie się zmniejsza. W takich okolicznościach należy oczekiwać utrzymywania się presji na wzrost wynagrodzeń, chociaż w pierwszej części tego roku wzrost płac zapewne pozostanie wolniejszy od tempa wzrostu cen – dodaje ekonomista.

Także analitycy z mBanku nie widzą w grudniowych danych niczego, co istotnie zmieniałoby perspektywy rynku pracy, które pozostają dobre (z perspektywy pracowników). - Przed nami kolejna fala indeksacji płac, dostosowania z początku roku, podwyżka płacy minimalnej i - nie zapominajmy o tym - zapewne fala żądań płacowych z sektora publicznego – zauważyli na Twitterze.

W noworocznej ankiecie „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętne oceniali, że dynamika wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw w 2023 . wyniesie 11,1 proc. rok do roku, po 12,9 proc. w 2022 r. Zdaniem ekonomistów z mBanku, należy się jednak liczyć z wynikiem zbliżonym do ubiegłorocznego.

Jak podał w piątek GUS, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (obejmuje firmy z co najmniej 10 pracownikami) wyniosło w grudniu niemal 7330 zł brutto, o około 470 zł więcej niż w listopadzie. W ostatnim miesiącu roku wynagrodzenia, liczone łącznie z premiami, zwykle jednak mocno rosną. A tym razem okołoświąteczne dodatki okazały się zaskakująco małe. Przykładowo, w grudniu 2021 r. przeciętne wynagrodzenie było o ponad 620 zł wyższe niż w listopadzie, a w 2020 r. o 490 zł. To oznacza, że grudzień 2022 r. przyniósł wzrost przeciętnego wynagrodzenia o niespełna 7 proc. wobec listopada w porównaniu do 8,4 proc. średnio w poprzednich 12 latach.

Pozostało 92% artykułu
Dane gospodarcze
Nastroje polskich konsumentów znów gorsze. I to mimo najlepszej sytuacji finansowej
Dane gospodarcze
Inflacja w Rosji traci hamulce. Najszybciej drożeje żywność
Dane gospodarcze
Produkcja budowlano-montażowa w Polsce dużo gorzej od prognoz. Są nowe dane GUS
Dane gospodarcze
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Dane gospodarcze
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno