Nowelizować budżet czy nie? Rząd ma poważny dylemat

Minister finansów znalazł się między młotem a kowadłem. Musi przekonywać, że kasa państwa jest w dobrej kondycji. Rodzi to jednak wielomiliardowe roszczenia koalicjantów, których budżet nie jest w stanie udźwignąć.

Publikacja: 26.07.2024 04:30

Minister finansów Andrzej Domański na sali plenarnej Sejmu w Warszawie

Minister finansów Andrzej Domański na sali plenarnej Sejmu w Warszawie

Foto: PAP/Paweł Supernak

Od pewnego czasu minister finansów Andrzej Domański bardzo aktywnie przekonuje w mediach, że nowelizacja budżetu na 2024 r. nie jest w ogóle potrzebna. Jego zdaniem dochody podatkowe po słabym początku roku w końcu odbiły i teraz rosną na tyle szybko, że realizacja założonego deficytu nie jest zagrożona. Sprawdziliśmy jednak, czy rzeczywiście kondycja kasy państwa jest tak stabilna.

Czy w budżecie zabraknie dochodów

Okazuje się, że choć rzeczywiście wpływy podatkowe przyspieszają, to jednak różowo nie jest. – Naszym zdaniem dochody z VAT rosną zbyt wolno, by na koniec roku osiągnąć założoną kwotę. Zabraknie ok. 20 mld zł. Stąd biorą się spekulacje o potrzebie nowelizacji budżetu – ocenia Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao.

Po czerwcu tego roku wpływy z VAT wyniosły ok. 143 mld zł i były o ponad 20 proc. wyższe niż rok wcześniej. Ale plan na ten rok to ok. 316 mld zł wobec 244 mld zł w całym 2023 r., i by go zrealizować, dynamika dochodów z VAT musiałaby przyspieszyć do 38 proc. w drugiej połowie roku. A to jest mało prawdopodobne.

Inne pozycje wyglądają w miarę dobrze, choć martwić nieco może PIT. Do końca czerwca roczny plan został zrealizowany jedynie w 37 proc. Możliwe więc, że i w tym „źródełku” zabraknie kilku miliardów złotych.

Ile wynosi faktyczny deficyt? Już ponad 100 mld zł

– VAT kuleje i nie da się już nadrobić strat – uważa też Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych. – Poza tym minister finansów chwali się przyspieszeniem dochodów w budżecie centralnym, ale jednocześnie mamy przyspieszenie, jeśli chodzi o deficyt w tzw. równoległym budżecie, czyli funduszach pozabudżetowych – wskazuje Dudek.

Według jego obliczeń fundusze przy BGK wyemitowały do 22 lipca br. 38 mld zł nowego długu, z którego finansowane są przeróżne wydatki, głównie w ramach okrytego złą sławą Funduszu Przeciwdziałania Covid-19. To przykładowo świadczenia 800+ dla dzieci uchodźców w Ukrainy (co jest realizowane przez Fundusz Pomocy).

- To, że obecny rząd wykorzystuje fundusze pozabudżetowe, a także innego rodzaju „sztuczki”, takie jak przekazywanie obligacji SP zamiast dotacji, pokazuje jasno, że kondycja finansów publicznych wcale nie jest taka dobra, jaką chciałby przedstawiać resort finansów. Łączny deficyt finansów państwa nie wynosi 70 mld zł, jak w budżecie państwa, ale już ponad 100 mld zł – podkreśla Dudek.

rp.pl/Weronika Porębska

Budżetowe fortele i sztuczki

Technicznie rzecz biorąc, zdaniem ekonomistów, nowelizacja tegorocznego budżetu by się przydała. Ale najprawdopodobniej do tego nie dojdzie, bo ogólna sytuacja polityczno-finansowa jest niezwykle skomplikowana.

Z jednej strony zaplanowany deficyt i tak jest bardzo wysoki, to 184 mld zł, i jego zwiększanie w świetle unijnej procedury nadmiernego deficytu nie jest najlepszym pomysłem.

– Poza tym, z punktu widzenia inwestorów zagranicznych i perspektyw wyceny polskiego długu, wszelkie wzmianki, że coś jest nie tak z budżetem państwa, są źle odbierane – mówi Karol Pogorzelski. – A że nasz dług i tak jest drogi, to minister finansów musi przekonywać rynki, że kondycja publicznej kasy jest relatywnie dobra – wyjaśnia.

Czytaj więcej

Rząd chce „prawnego mechanizmu” komunikacji pomiędzy NBP-MF przy opracowywaniu budżetu

Zdaniem Pogorzelskiego nawet jeśli w budżecie będzie brakować dochodów, to zawsze resort finansów może pod koniec roku sięgnąć po tzw. kreatywną księgowość w wydatkach, typu przesunięcia różnych pozycji na kolejny rok czy żonglowanie tzw. zwrotami VAT. Inna sprawa, że rząd koalicji 15 października obiecał zwiększyć przejrzystość finansów publicznych, a takie i inne fortele (o których wspominamy wyżej) raczej ją obniżają.

Co powinien robić minister finansów

Z drugiej strony propaganda sukcesu prowadzi do wysypu pomysłów osłabiających budżet ze strony polityków partii rządzących. – Problem jest taki, że każdy z koalicjantów bardzo dużo naobiecywał podczas kampanii wyborczej. I teraz, skoro z finansami państwa nie jest teoretycznie źle, domaga się, by te obietnice realizować – zauważa Marcin Zieliński, wiceprezes Fundacji FOR.

Ostatnio mamy więc zgłoszenie od Lewicy, która chce wdrożenia pomysłu renty wdowiej, na co rząd już się zresztą częściowo zgodził. Wobec tego Trzecia Droga wystąpiła z bardzo kosztownym rozwiązaniem obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców (minister zdrowia Izabela Leszczyna skomentowała, że spustoszyłoby to budżet NFZ). Politycy Koalicji Obywatelskiej forsują swój pomysł kredytów mieszkaniowych za 0 procent, itp.

– Finanse publiczne są zdewastowane po rządach PiS, deficyt w minionym roku wyniósł 5,1 proc. PKB, w tym roku będzie podobnie. W tej sytuacji minister finansów powinien studzić oczekiwania innych ministrów i polityków, a nie je rozbudzać opowieściami, jak to jest dobrze – komentuje Zieliński.

Ile kosztować będzie renta wdowia 

Oczywiście można wyliczyć też pewne propozycje, w których koalicja rządząca się mityguje. To m.in. niższa od obiecanej kwota wolna w tzw. podatku Belki, odłożenie na koniec kadencji 60 tys. kwoty wolnej w PIT czy limitowany (i przesunięty na początek 2025 r.) program tanich kredytów „Na start”. Ale to raczej za mało.

– Przestaję widzieć światełko w tunelu w zakresie naprawy finansów publicznych. Brak kompleksowego planu, pod presją zgrzytów w koalicji, raz renta, raz składka, potem VAT dla kosmetyczek. Co dalej? – pisze na platformie X Sławomir Dudek.

Dudek szacuje, że od początku roku rząd przygotował projekty (część nie ma jeszcze formy uchwalonych przepisów) obciążające budżet państwa, w postaci ubytków w dochodach lub większych wydatków, na łączną kwotę ok. 31,5 mld zł rocznie. Największe pozycje to „babciowe” (ok. 5 mld zł netto), składka zdrowotna dla firm w nowej formule (ok. 5 mld zł) i hit wakacji – renta wdowia (docelowo 16 mld zł).

Czy wzrosną podatki

– Wszystko wskazuje na to, że minister Domański będzie pierwszym w historii ministrem, który przekroczy 60 proc. długu. To będzie ciekawa „zagwozdka” dla konstytucjonalistów. Był delikt czy nie? Widziałem różne opinie – ostrzega Dudek na platformie X.

– Sytuacja nie jest kolorowa, tym bardziej że jesteśmy w procedurze nadmiernego deficytu. Szczegóły dostosowań poznamy w listopadzie. Ale skoro rząd zwiększa już teraz obciążenia budżetowe, to pozostaje pytanie, jakie dostosowania planuje po stronie dochodowej, czyli podatkach – podsumowuje Zieliński.

Od pewnego czasu minister finansów Andrzej Domański bardzo aktywnie przekonuje w mediach, że nowelizacja budżetu na 2024 r. nie jest w ogóle potrzebna. Jego zdaniem dochody podatkowe po słabym początku roku w końcu odbiły i teraz rosną na tyle szybko, że realizacja założonego deficytu nie jest zagrożona. Sprawdziliśmy jednak, czy rzeczywiście kondycja kasy państwa jest tak stabilna.

Czy w budżecie zabraknie dochodów

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
MF: dochody budżetowe kuleją. Będzie nowelizacja? Co z budżetem na 2025 rok?
Budżet i podatki
Kancelaria Premiera mocno się odchudza. Co na to inne urzędy?
Budżet i podatki
Rząd planuje miliardy poza budżetem. "To wbrew konstytucji"
Budżet i podatki
Rząd Tuska znacząco zwiększa deficyt budżetu na 2025 r. Grozi nam kryzys fiskalny?
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Budżet i podatki
W 2025 roku gigantyczny deficyt budżetu państwa
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki