Spadek zatrudnienia uderza w segment prywatnej opieki zdrowotnej. Choć lekarze nie mogą narzekać na brak ofert pracy w lecznicach bez kontraktów z NFZ, te powoli tracą pacjentów. Wszystko przez spadek zainteresowania abonamentami medycznymi.
Jak słyszymy od gigantów polskiego rynku, od początku pandemii liczba usług medycznych sponsorowanych z budżetów pracodawców spadła o ok. 1 proc. Wiadomo jednak, że z abonamentów rezygnują także klienci indywidualni, którzy umowy podpisują na cały rok. Dlatego prawdziwy spadek będzie widać pod koniec tego roku lub na początku przyszłego.
![](http://grafik.rp.pl/grafika2/1556098,9.jpg)
Złamanie przez telefon
Nie chodzi jednak wyłącznie o spadek dochodów. Jak wynika z najnowszego, sierpniowego sondażu CBOS, posiadający abonament medyczny korzystają również z leczenia na NFZ, co może świadczyć o tym, że są z niego równie zadowoleni. – A w czasach zaciskania pasa dokładnie analizuje się wszystkie wydatki. Abonenci czytają umowy i okazuje się, że warunki są dalekie od idealnych – zauważa ekspert ochrony zdrowia mgr farm. Jerzy Przystajko.
Do kolejek, które denerwowały abonentów jeszcze przed pandemią, doszły wywołane przez nią ograniczenia – np. niemożność umówienia się na osobistą wizytę i sugerowanie, że wszystko można zdiagnozować za pomocą teleporady – również chorobę gineologiczną czy złamanie.