Już wiadomo, że w 2020 r. Polsce (ale też innym krajom Unii) nie uda się sprostać wymaganiom Komisji Europejskiej i nie wszystkie gospodarstwa domowe Polaków będą w sylwestra w zasięgu internetu o prędkości minimum 30 megabitów na sekundę. Są różne przyczyny tej sytuacji.

2 mln w dziesięć lat
Ministerstwo Cyfryzacji pod kierunkiem premiera Mateusza Morawieckiego nie podało tej informacji wprost. Opisując dane z najnowszej publikacji Głównego Urzędu Statystycznego, podkreśla, że 90 proc. gospodarstw domowych może korzystać z dostępu do internetu. Resort przypomina też, że w toku są inwestycje operatorów dotowane z funduszy Unii Europejskiej zgromadzonych w Programie Operacyjnym Polska Cyfrowa, za sprawą których do 2021 r. w zasięgu światłowodowego internetu znajdzie się dodatkowo 2,1 mln gospodarstw domowych.
Ile domostw może mieć światłowodowy internet już dziś – oficjalnych danych brak. W końcu 2019 r. było to około 1,6 mln – mówi raport Urzędu Komunikacji Elektronicznej. To niezbyt dużo jak na unijne ambicje i miliardy złotych – tak pieniędzy publicznych z dwóch perspektyw finansowych (2007–2013 i 2014–2020), jak i prywatnych – które pochłaniają światłowody.
Nieco optymizmu wnoszą dane Orange Polska, który jest największym graczem światłowodowym w kraju. Sam telekom kończy rok z ponad 0,7 mln abonentów optycznego dostępu. To może wskazywać, że w sumie segment ten liczy ponad 2 mln użytkowników. To jednak nadal niewiele jak na blisko dziesięć lat inwestycji.