Rozważane wprowadzenie do systemu ETS transportu i budynków mieszkalnych mogłoby spowodować wzrost cen uprawnień do emisji CO2 do poziomu nawet 180 euro/t – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który w piątek ma swoją premierę. Taki poziom cen byłby konieczny, aby osiągnąć wymaganą redukcję emisji w tych obszarach. Tymczasem już obecne stawki, sięgające około 55 euro/t okazały się ogromnym ciężarem dla polskiego przemysłu, energetyki i ciepłownictwa. Tak potężny wzrost cen mógłby dobić te branże, ale miałby też potężny wpływ na portfele obywateli Unii Europejskiej. Jak wynika z raportu, koszty dla gospodarstw domowych mogłyby sięgnąć nawet 1,1 bln euro w latach 2025–2040.
Cios dla najuboższych
Analiza PIE pokazuje, że potencjalne roczne koszty wynikające z konieczności płacenia za możliwość emisji CO2 w przeliczeniu na gospodarstwo domowe w UE wyniosłyby 373 euro w przypadku transportu i 429 euro w przypadku budynków mieszkalnych. Wyższe ceny miałyby największy wpływ na najbiedniejszych mieszkańców. PIE szacuje, że w ich przypadku średnioroczny wzrost kosztów zużycia energii wyniósłby 44 proc. w transporcie i 50 proc. w sektorze budynków.
Skutki wzrostu cen uprawnień silniej odczują również najbiedniejsze państwa członkowskie UE. W przypadku Polski, niezależnie od scenariusza, wzrost kosztów dla gospodarstw domowych w porównaniu do scenariusza "baseline" jest wyższy niż w całej UE. W scenariuszu pośrednim ("moderate") całkowity koszt jest o 84 proc. wyższy niż w scenariuszu "baseline", natomiast w scenariuszu "high" jest aż o 163 proc. wyższy.
Ze względu na to, że zarówno sektor budowlany, jak i transportowy są stosunkowo mało wrażliwe na zmiany cen uprawnień do emisji CO2, rozszerzenie systemu ETS zmusiłoby firmy z sektorów już teraz obciążonych kosztami emisji do zwiększenia wysiłków redukcyjnych. W konsekwencji doprowadziłoby to do spadku ich konkurencyjności.