Sprzedaż samochodów spada, ale ich ceny niespecjalnie. Opinie klientów, którzy co miesiąc coraz mniej chętnie odwiedzają salony, potwierdziła Komisja Europejska. Opublikowane zestawienie cen nowych aut w państwach Unii pokazuje, że ceny w Polsce są wyższe niż na Zachodzie. Jeszcze wyższe są w Czechach i tam też tempo wzrostu sprzedaży jest słabsze niż u nas.
Według przedstawicieli branży samochodowej to prawda, że wysokie ceny nie sprzyjają sprzedaży, ale zestawienie KE jest krzywdzące dla Polski. – Komisja zebrała dane z początku roku, tymczasem od tego czasu obniżyliśmy ceny naszych aut średnio o 10 proc. – tłumaczy Bogusław Cieślar, rzecznik Fiat Auto Poland. Podkreśla, że na cenę wytwarzanej w Polsce Pandy, która w raporcie okazała się droższa niż w innych krajach Europy, wpłynęła bogata specyfikacja modelu. – Wersja active stanowi tylko kilka procent sprzedaży w Polsce. Wersja bazowa, u nas najpopularniejsza, jest tańsza – zapewnia rzecznik.
Inną linię obrony przyjmuje Jakub Faryś, dyrektor Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Podkreśla, że przyjęte przez Komisję ceny to poziom rekomendowany, bez promocji i zniżek. – To są ceny zdecydowanie wysokie, u nas klienci zaczynają rozmowę od pytania, ile dostaną zniżki – uważa dyrektor Faryś. Podkreśla też, że ceny do raportu pobrano z cenników z końca zeszłego roku, czyli przed falą obniżek.
Na dodatek przy przeliczaniu cen ważny jest kurs walut. Tu akurat Komisja przyjęła wersję dość dla nas łagodną, bo prawie 3,77 zł za euro. Gdyby przeliczała ceny według aktualnych notowań, panda kosztowałaby o prawie 800 euro więcej.
Komisja porównuje ceny netto, aby nie musieć uwzględniać lokalnych ceł lub innych podatków, np. polskiej akcyzy. Bo np. na Cyprze samochód po doliczeniu podatków kosztuje o 36 proc. więcej, niż wynosi cena netto. W przypadku Polski, gdzie oprócz 22-proc. VAT obowiązuje także sięgająca 13,6 proc. akcyza, niskie ceny u sąsiadów zachęcają do kupowania za granicą. Polak może pojechać np. na Węgry i tam kupić samochód za cenę o 19 proc. niższą. VAT i akcyzę zapłacić musi dopiero przy rejestracji w Polsce. Sprowadzając np. fiata pandę z Węgier za niecałe 7 tys. euro, zaoszczędzi 1,6 tys. euro.