Pozbycie się węgla z sektora energetycznego jest dziś najważniejszym zadaniem w walce ze zmianami klimatu i jednym z fundamentów polityki zielonego ładu. Jeżeli ktoś potrzebuje barwnej ilustracji tego priorytetu, może spojrzeć na statystyki dotyczące elektrowni Bełchatów: liczba wyemitowanych przez nią w ciągu kilkudziesięciu lat istnienia zanieczyszczeń jest równa trzyletnim emisjom całej Polski.
Eksperci nie ukrywają: pod tym względem małe państwa mają z górki. Niewielka Portugalia jest o krok od całkowitej dekarbonizacji gospodarki. Jej tropem idą również Szwecja (ma się pozbyć węgla do 2022 r.), Słowacja (2023) i Austria (2025). Zadanie ułatwia im fakt, że już dziś tamtejsza energetyka opiera się w olbrzymiej mierze na innych źródłach – w Szwecji węgiel to zaledwie 1 proc. miksu energetycznego, w Austrii – 3 proc., na Słowacji – 12 proc.
Tym tropem chciałaby iść też Francja, która – jako jedyny duży europejski kraj – udział węgla w miksie energetycznym obniżyła do 3 proc. Inne duże uprzemysłowione kraje, w których węgiel nie odgrywa już dużej roli, to Włochy i Wielka Brytania, gdzie ten surowiec stanowi zaledwie 15 proc. źródeł energii. Na tym tle Niemcy wyglądają na marudera: niemiecka energetyka w 40 proc. opiera się na czarnym paliwie. Gorzej wypadają tylko Bułgaria (45 proc.), Grecja (46 proc.) i Czechy (54 proc.). Ale wtedy zabrakłoby epitetu dla Polski, gdzie węgiel stanowi nieodmiennie ok. 80 proc. miksu energetycznego.
100 procent OZE
Gdybyśmy chcieli szukać w Europie niekwestionowanego lidera transformacji energetycznej, musielibyśmy wyjechać poza granice Unii Europejskiej. Islandia już 100 procent zużywanej energii zawdzięcza odnawialnym źródeł energii: 75 proc. miksu energetycznego stanowi hydroenergia, resztę natomiast geotermia i energetyka wiatrowa. Co więcej, geotermia zapewnia ponad 90 proc. zużywanego ciepła, zarówno jeżeli chodzi o ciepłą wodę, jak i ogrzewanie budynków.
Ale to nie znaczy, że Islandia jest jakimś szczególnym wyjątkiem. Cała Skandynawia mogłaby teoretycznie uchodzić za wzór do naśladowania. Weźmy Danię: ten nieodległy od Polski kraj jest globalnym liderem rozwoju energetyki wiatrowej – od ponad 15 lat wiedzie prym w gronie państw OECD pod względem dostarczania energii z OZE per capita. W tym roku ilość energii dostarczanej przez wiatraki ma stanowić połowę tutejszej produkcji. W 2035 r. Duńczycy chcą otrzymywać 84 proc. wyprodukowanej energii z farm wiatrowych.