W piątek napisaliśmy, że tylko dwaj z czterech największych operatorów komórkowych w kraju przekazali UKE informacje o zasięgu swoich sieci w nowej technologii 5G. Efekt jest taki, że raport o stanie rynku w 2020 r. mówi, iż technologia ta docierała w grudniu ubiegłego roku tylko pod 3,2 proc. adresów budynkowych. 59 proc. adresów było w zasięgu 5G Orange Polska, a 41 proc. w zasięgu sieci Polkomtela. Danymi nie podzieliły się T-Mobile Polska i P4, operator sieci Play. Urząd przytaczał ich argumentację, że ich 5G nie działa na standardowych częstotliwościach.

Brak danych w oficjalnym raporcie UKE może oznaczać kłopoty interpretacyjne różnego rodzaju. Od dezorientacji użytkowników, bombardowanych reklamami i ofertami z usługą 5G, po zapytania firm i administracji publicznej mającej rozdysponować pieniądze z funduszy unijnych. Raczej nie ma zaś ryzyka, że nie da się sformułować warunków inwestycyjnych w aukcji 5G.
Chcąc wyjaśnić sytuację, zadaliśmy pytania zarówno operatorom, jak i UKE. Telekomy, czyli T-Mobile i P4 – mówiąc w uproszczeniu – tłumaczą, że tylko wypełniały wymagania. – Do UKE przekazaliśmy dane według wytycznych z rozporządzenia ministra administracji i cyfryzacji z 24 lutego 2014 r. w sprawie inwentaryzacji infrastruktury i usług telekomunikacyjnych aktualnych na czas przekazania danych, gdzie kategoria 5G nie została wyszczególniona – mówi Krzysztof Sylwerski z biura prasowego sieci Play.
Z wyjaśnień T-Mobile Polska wynikało, że zdecydował on wskazać zamiast dwóch technologii tylko jedną, i to tę starszego typu.