Reklama
Rozwiń

Polsko-amerykańska fabryka amunicji do himarsów najwcześniej w 2028 roku

Deklaracje MON o ewentualnej zbrojeniowej spółce joint venture dotyczą produkcji amunicji do zestawów Himars. Ale droga do budowy takiego zakładu jest długa i kręta. Teraz piłka jest po stronie Amerykanów.

Publikacja: 19.02.2025 04:50

Wyrzutnia HIMARS

Wyrzutnia HIMARS

Foto: Adobe Stock

Chcemy rozwijać współpracę naszych firm zbrojeniowych – mówił wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz po niedawnym spotkaniu z amerykańskim sekretarzem obrony Pete’em Hegsethem i dodawał, że chodzi „amerykańsko-polskie inwestycje joint venture, po to, żeby podnosić zdolności produkcji – szczególnie amunicji”.

Chodzi głównie o amunicję do zestawów artylerii dalekiego zasięgu Himars. Pociski wystrzeliwane z tego typu wyrzutni mogą razić cele naziemne w odległości do nawet 300 km. W Polsce miałyby być produkowane pociski o zasięgu ok. 80 km.

Czytaj więcej

Największe programy uzbrojenia Wojska Polskiego są warte ponad 400 mld zł

Potrzebna zgoda Amerykanów

Co się musi zdarzyć, by do takiej kooperacji doszło? Warunkiem podstawowym, bez którego budowa fabryki nie ma szans, jest zakup kolejnych himarsów przez Siły Zbrojne RP. Obecnie Polska ma 20 zestawów Himars. Jednak jeszcze poprzedni minister obrony Mariusz Błaszczak deklarował, że kupimy kolejnych 500 sztuk. To nierealne. Za to realny jest zakup ok. 130 tego typu zestawów, co powinno być finansowo i organizacyjnie (choćby pod kątem wyszkolenia odpowiedniej liczby żołnierzy) do udźwignięcia dla Wojska Polskiego.

Na jakim etapie są te rozmowy? – Aktualnie przygotowywane jest zaproszenie do negocjacji z firmą Lockheed Martin oraz trwają działania związane z pozyskaniem elementów systemu dostępnych w formie Foreign Military Sales. Koncepcja wdrażania systemu Himars zakłada ulokowanie produkcji amunicji na terenie Polski – informował prawie pół roku temu kapitan Paweł Kłosowski z Agencji Uzbrojenia. W tej materii nic się nie zmieniło.

20 himarsów

służy obecnie w Wojsku Polskim

Dlaczego? Wraz ze wstępnymi negocjacjami o zakupie kolejnych himarsów trwały także rozmowy o tym, by w Polsce powstały zdolności do produkcji pocisków artyleryjskich, które by mogły je zasilać. – O tym projekcie rozmawialiśmy już w 2023 r. i wtedy on nabrał kształtów. Polska Grupa Zbrojeniowa, MESKO i Lockheed Martin złożyły wspólną ofertę do Agencji Uzbrojenia na początku 2024 r. Oczywiście, by ten projekt ruszył, amerykańska administracja musi się zgodzić na transfer technologii niektórych elementów. To jest kwestia niezależna od przemysłu – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Przemysław Kowalczuk, były członek zarządu Mesko, a obecnie prezes AMC Global Group, która rozpoczyna inwestycję w obszarze produkcji amunicji w Polsce.

Dlatego obecnie piłka jest po stronie Amerykanów, ponieważ takiej zgody na niezbędny transfer technologii jeszcze nie udzielono. Wiadomo, że wstępnie pod tą inwestycję została już wytypowana do zakupu działka – w sumie postawienie takiego zakładu miało kosztować ok. 700 mln zł. Z tym, że jest to kosztorys sprzed roku.

Czytaj więcej

Himarsy dla Polski. Nie będzie ich aż 500

2028 r. bardzo optymistyczny

Jeśli inwestycja ruszyłaby jeszcze w tym roku, to optymistyczny termin pierwszych dostaw to 2028 r.

Ale to wydaje się bardzo trudne do realizacji z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, nie wiadomo, kiedy Amerykanie wydadzą zgodę na odpowiedni transfer technologii. Choć wydaje się, że w Ambasadzie USA w Warszawie teraz ten projekt zyska na znaczeniu – przy odpowiednim nacisku jest to zapewne kwestia kilku tygodni. Po drugie, patrząc chociażby na przeciągające się negocjacje Polskiej Grupy Zbrojeniowej z koreańskim Hyundai Rotem w kwestii montażu czołgów K2 w Polsce, trudno być optymistą, jeśli chodzi o tempo szczegółowych rozwiązań na linii PGZ–Lockheed Martin. Tym bardziej że polskie doświadczenia z tym gigantem, np. w zakresie offsetu związanego z samolotami F-16, są fatalne. Trzeba liczyć na to, że względnie udana kooperacja HSW, np. w zakresie produkcji wyrzutni do systemu Patriot, który wytwarza koncern RTX, będzie tutaj dobrym prognostykiem.

Czytaj więcej

Polska zbrojeniówka wystrzeliła. Rekordowe przychody w 2024 r.

Wreszcie trzeba zauważyć, że Mesko ma długą historię opóźniania projektów inwestycyjnych i problemów z wdrażaniem nowych linii produkcyjnych. Tutaj przykładem „Projekt 400”, który – jak informują przedstawiciele Mesko – „składa się z kilku głównych elementów dotyczących zwiększenia potencjału produkcyjnego amunicji małokalibrowej, średniokalibrowej, wielkokalibrowej i rakiet realizowanego w zakładach w Skarżysku-Kamiennej i w wydziałach zamiejscowych Spółki”. Prace są już na finiszu, ale w sumie opóźnienie przekroczy co najmniej dwa lata.

Wydaje się jednak, że gdyby to faktycznie była spółka polsko-amerykańska, to doświadczenie amerykańskiej zbrojeniówki pomogłoby takie ryzyko ograniczyć. I to mimo że amerykańskim gigantom zbrojeniowym też często zdarzają się opóźnienia w prowadzonych inwestycjach.

Współpraca z Koreą bardziej zaawansowana

Ewentualne powstanie polsko-amerykańskiego joint venture to niejedyny projekt w obszarze produkcji amunicji artyleryjskiej, który może zostać zrealizowany w Polsce. Jak już informowaliśmy w „Rzeczpospolitej”, do końca lipca powinna zostać zawarta umowa między polską Grupą WB a koreańską Hanwha Aerospace, dzięki której w Polsce powstanie fabryka amunicji artyleryjskiej do zestawów K239 Chunmoo. Zakontraktowaliśmy 290 takich modułów, dostawy już trwają i mają się zakończyć w 2029 r. Warto podkreślić, że ostatnich 60 wyrzutni wyprodukuje wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej Huta Stalowa Wola. Z kolei od 2028 r. amunicja mogąca razić przeciwnika w odległości ok. 80 km ma być produkowana w Polsce właśnie przez polsko-koreańską joint venture.

Gdyby faktycznie doszło do powstania obu tych zakładów, to można zakładać, że w Polsce będą tak duże zdolności do produkcji pocisków rakietowych, że wówczas będzie nawet możliwy eksport tego rodzaju uzbrojenia.

Chcemy rozwijać współpracę naszych firm zbrojeniowych – mówił wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz po niedawnym spotkaniu z amerykańskim sekretarzem obrony Pete’em Hegsethem i dodawał, że chodzi „amerykańsko-polskie inwestycje joint venture, po to, żeby podnosić zdolności produkcji – szczególnie amunicji”.

Chodzi głównie o amunicję do zestawów artylerii dalekiego zasięgu Himars. Pociski wystrzeliwane z tego typu wyrzutni mogą razić cele naziemne w odległości do nawet 300 km. W Polsce miałyby być produkowane pociski o zasięgu ok. 80 km.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Piorun numer 3000 wyprodukowany. Mesko z rekordowym zyskiem i opóźnieniami
Biznes
Europejski projekt zbrojeniowy, który może być przełomem
Biznes
Wojna handlowa USA–UE? Donald Trump zapowiada nowe cła
Biznes
Poznaliśmy młodych laureatów rywalizacji łączącej naukę i biznes
Materiał Promocyjny
Rozszerzamy portfolio naszych działań o rynek kolejowy