Wynagrodzenia na stanowiskach w SSE są bardzo atrakcyjne, często sięgają ponad 20 tys. zł, przewyższając wynagrodzenia ministrów.
Wirtualna Polska przypomina, ze nie tak dawno politycy obecnej koalicji deklarowali odpolitycznienie państwowych instytucji. Dzisiaj przyznają, że w nowych władzach są osoby związane z daną partią, ale „posiadają niezbędne kwalifikacje".
Czytaj więcej
Nieprawidłowości na łączną kwotę kilkuset milionów złotych, w tym wydatki na niepotrzebne ekspertyzy, i pomijanie prawa zamówień publicznych – wykryli audytorzy w działaniach poprzednich władz Agencji Rozwoju Przemysłu. Są zawiadomienia do prokuratury.
Specjalne Strefy Ekonomiczne w poprzedniej kadencji znalazły się pod rządami Zjednoczonej Prawicy i stały się dogodnym miejscem do przyznawania partyjnych synekur. Na początku października 2017 r. „Fakt" ujawnił, że w 10 na 14 z nich prezesami lub wiceprezesami byli ludzie powiązani z ówczesną władzą. Już wtedy zarobki wynosiły tam sześć krajowych pensji – czyli ok. 25 tys. zł brutto. W kolejnych latach pensja w kierownictwie SSE rosła. A jak wynika z analizy Wirtualnej Polski – jednych działaczy PiS we władzach stref wymieniano na innych.
Działacze partyjni w Specjalnych Strefach Ekonomicznych
Obecnie jest 14 Specjalnych Stref Ekonomicznych, które podlegają bezpośrednio ministrowi rozwoju i technologii. Od grudnia ubiegłego roku do maja tego roku resortem kierował polityk PSL Krzysztof Hetman (dziś europoseł). Jego następcą został Krzysztof Paszyk, także polityk ludowców.