Tysiące punktów obsługi, setki milionów usług w ponad połowie krajów świata, luksusowe salony dla VIP-ów, mobilne pobieranie danych biometrycznych. Usługi wizowe niezauważenie urosły do globalego biznesu, który napędza usługi turystyczne, edukacyjne i dostarcza pracowników sezonowych.
Świat potrzebuje wiz
Nie tylko ludzie potrzebują wiz, także rządy potrzebują, by wizy były wydawane – pracownikom sezonowym, turystom oraz studentom zagranicznym. Sama Unia Europejska poinformowała ostatnio, że będzie potrzebowała około miliona legalnych migrantów rocznie. To tworzy zapotrzebowanie na biznes obsługi setek tysięcy aplikacji wizowych, z których przecież nie każda dostanie zielone światło od służb konsularnych.
Błyskawiczna kariera firmy VFS Global – która w 2001 r. startowała jako hinduski start-up, a do dziś obsłużyła 280 mln aplikacji wizowych i prowadzi ponad 3300 centrów wizowych oraz zbiera dokumenty do wniosków o wizy na zlecenie 67 rządów – pokazuje, jak wielkim biznesem stały się dziś usługi wizowe. Potencjał dostrzegł w nich także jeden z największych funduszy inwestycyjnych świata: dziś większość udziałów w VFS należy do Blackstone, mniejszościowym właścicielem są szwajcarska fundacja Kuoni and Hugentobler oraz szwedzki inwestor EQT.
VFS Global została założona, by pomóc Amerykanom w opanowaniu dużego napływu aplikacji wizowych w Indiach. Przesądził prozaiczny argument: ambasada była położona w ściśle strzeżonej dzielnicy rezydencji i urzędów, gdzie tłumy chętnych po wizy blokowały ulice i zakłócały spokój.
Założyciele VFS zaoferowali przeniesienie punktu przyjmowania dokumentów do bardziej dogodnej lokalizacji – i tak się zaczął, globalny dziś, biznes. Podstawowa działalność firmy to wciąż zbieranie wszystkich potrzebnych do aplikacji wizowej dokumentów i informacji, ale decyzję zawsze podejmuje kraj udzielający wizy.