Jak ustaliliśmy, największy na rynku gracz, wytwarzający ponad 40 proc. energii zużywanej w naszym kraju, na razie nie będzie się do tej gry włączał. Elektrownie wchodzące w skład Polskiej Grupy Energetycznej mają podpisane kontrakty na sprzedaż praktycznie całej planowanej do wytworzenia energii do roku 2016 włącznie.
Z przeprowadzonego przez Urząd Regulacji Energetyki monitoringu wynika, że w PGE zakontraktowano nawet elektryczność z jednostek wytwórczych, które mają dopiero ruszyć w latach 2015 – 2016 (w tym okresie ruszyć mają dwa wielkie bloki w Elektrowni Opole).
[srodtytul]Wszystko w grupie[/srodtytul]
Co więcej, nieoficjalnie ustaliliśmy, że kilkuletnie kontrakty na sprzedaż były zawierane na początku tego roku. Tymczasem praktyką w energetyce jest zawieranie umów rocznych. Jednak PGE mogło być o tyle łatwiej skłonić kontrahentów do podpisania nietypowych umów, że około 90 proc. wytwarzanej energii sprzedaje do spółek dystrybucyjnych z grupy.
Tegoroczna nowelizacja prawa energetycznego mówi, że spółka taka jak PGE ma wprowadzać 15 proc. produkowanej rocznie energii na giełdę. Grupa, pokazując, że ma już zawarte umowy na sprzedaż, będzie argumentowała, że żadne przepisy nie mogą zobowiązać jej do zerwania istniejących już kontraktów handlowych. Spółka stara się w ten sposób uchronić przed niepewnością poziomu cen na giełdach towarowych. Perspektywa tego, że hurtowy handel energią w Polsce może zacząć przenosić się na rynek publiczny, została przez PGE wymieniona jako jeden z czynników ryzyka w jej prospekcie emisyjnym. Ale PGE nie wyklucza, że będzie sprzedawała część swojej energii na giełdzie. – Jednak aby to nastąpiło, poziom cen na tym rynku musiałby przewyższać ten obowiązujący w kontraktach dwustronnych – powiedziała "Rz" osoba zbliżona do sprawy. Jakie warunki zawarto w podpisanych w styczniu wieloletnich umowach, to tajemnica handlowa.