Firma z Maranello przewiduje wzrost zysku operacyjnego (EBITDA) o 10 proc. do 1,2-1,25 mld euro i obrotów o 3 proc. do ponad 3,5 mld. W bieżącym roku wypuści 5 nowych modeli,. aby zwiększyć rentowność, bo w ubiegłym roku dostawy jej bolidów z charakterystycznym gangiem silników zwiększyły się o 10 proc., a obroty wcale — pisze Reuter.
- Te modele nie tylko pozwolą nam wejść w ekscytujące nowe segmenty, ale takie zapewnią możliwość dyktowania przez nas cen — powiedział analitykom prezes Louis Camilleri. Dodał, że firma położy nacisk na zwiększanie rentowności, a nie wielkość sprzedaży. Prezes jest w bardzo dobrym nastroju, uznał, że wcześniej ogłoszona prognoza dla 2020 r. może dotyczyć dolnego pułapu, po ustaleniu przez niego nowych wyższych założeń na bieżący rok.
Camillieri jest pewien, że uda się osiągnąć połowiczne założenia z września mimo napięć w handlu, zwolnienia tempa gospodarki Chin, brexitu i wahań kursów walut. — Nigdy nie będziemy twierdzić, że jesteśmy całkowicie odporni na to, co dzieje się na świecie, ale jesteśmy wyjątkowo elastyczni. Nadal mamy duży pakiet zamówień, zgodnych z naszymi oczekiwaniami — powiedział.
W planie strategii do 2022 r. przedstawionym we wrześniu Camillieri obiecał kilka specjalnych edycji, pojazd użytkowy i auta hybrydowe, aby niemal podwoić zysk operacyjny i zwiększyć marżę powyżej 38 proc. bez rezygnowania z wyłączności. Ferrari planuje też wypuszczenie całkowicie eletrycznegi auta, ale dopiero po 2022 r. — ujawnił prezes bez podania konkretów.
Wykluczył możliwe plany połączenia się z inną luksusową marką Maserati, bo jego zdaniem, byłoby to odwrócenie uwagi od Ferrari, a firma ma już pełno zadań w planie przedstawionym we wrześniu. Camillieri zapytany o plany dotyczące pojazdu użytkowego nazywanego „Purosangue” (czystej krwi, rasowy) przewidzianego w 2022 r. stwierdził, że „nie wygląda na to, by ktokolwiek niepokoił się, iż rozwodni wizerunek Ferrari”’.