Choć związkowcy JSW grozili strajkiem generalnym, to w czwartek pięć kopalń firmy będzie stało po dwie godziny na każdej zmianie. Związkowcy deklarują jednak wolę rozmów, ale uznali, że piątkowe propozycje pracodawcy były nie do przyjęcia.
Czwartkowy strajk będzie kosztował firmę ok. 9 mln zł z tytułu niewydobytego węgla. Zdaniem przedstawicieli spółki będzie nielegalny, bo do tego, na który w referendum załoga dała zielone światło, doszło już w kwietniu – wtedy kopalnie JSW stanęły na dobę.
Jakie będą dalsze losy negocjacji i strajku? Nie wiadomo. Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk mediujący w sporze mówił w piątek, że musiał przerwać obrady, skoro związkowcy popełnili falstart. Przypomnijmy: podczas negocjacji, gdy porozumienie wydawało się bliskie, prezes JSW Jarosław Zagórowski otrzymał informację, że do firmy wpłynął faks z zawiadomieniem o rozpoczęciu 9 czerwca akcji strajkowej.
Związkowcy domagają się 10 proc. podwyżki płacy zasadniczej (zarząd proponuje 5,5 proc. albo 10 proc. w systemie motywacyjnym, który z kolei odrzucają górnicy) oraz podpisania porozumień w sprawie podziału akcji pracowniczych i władztwa korporacyjnego.
Z kolei w KHW związkowcy z Sierpnia '80 w czwartek złożyli zawiadomienie o planie przeprowadzenia akcji strajkowej. Muszą to zrobić pięć dni przed protestem. Powodem strajku są płace – górnicy z KHW chcą 500 zł podwyżek oraz nie godzą się na motywacyjny system wynagrodzeń. Doba postoju kopalń KHW to kilkanaście milionów złotych utraty przychodów.