Megaloterię Euro Jackpot, w której do wygrania byłoby 100 mln zł, 200 mln zł a nawet więcej, chciał uruchomić Totalizator Sportowy. Autorem przedsięwzięcia jest jego niemiecki odpowiednik firma West Lotto w Nadrenii Północnej-Westfalii. Chęć udziału w loterii zgłosiły pozostałe landy Niemiec, a także wiele krajów Unii Europejskiej, m.in. Belgia, Holandia, Francja, Cechy, a także Polska. W wielu krajach przygotowania do organizacji gry są na zaawansowanym etapie. Nasz kraj nie może uczestniczyć w przygotowaniach do startu loterii. - Niektóre przepisy uniemożliwiają nam organizację Euro Jackpot w Polsce. Jest to np. przepis o własności maszyn losujących. Według niego firma organizująca grę musi być właścicielem maszyny losującej, a my w sposób automatyczny będziemy jednym ze współwłaścicieli - wyjaśnia Sławomir Dudziński, prezes Totalizatora Sportowego.
- Obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają na organizacje gier z losowaniem poza krajem, bez nadzoru polskiej administracji. Dlatego decyzja nie mogła być inna - mówi Jacek Kapica, wiceminister finansów, odpowiedzialny za branżę hazardową.
Zapowiada jednak analizę nowej oferty Totalizatora: na jakich zasadach gra miałaby być urządzana, kto ją organizuje, jakie są stawki, jak często odbywa się losowanie itd.
- Ta gra musi też uwzględniać ochronę gracza. W Euro Jackpot gracz jest tutaj, zakład zawiera z Totalizatorem, ale co będzie w sytuacji, gdy będzie miał jakieś roszczenia? Do kogo ma się udać? Dzisiaj to Ministerstwo Finansów, które jest regulatorem, nadzoruje ten rynek, a w przypadku Euro Jackpot na tym etapie tego nie wiadomo. Dlatego musiałaby być określona procedura dochodzenia ewentualnych roszczeń np. poprzez regulatora tego rynku w Niemczech - wyjaśnia wiceminister.
Według prezesa Dudzińskiego, europejskie państwa planują uruchomić EuroJacpot pod koniec marca przyszłego roku, ale nie wiadomo czy ten plan się powiedzie, bo w grupie państw, które były zainteresowane organizacja loterii w pierwszej edycji nie tylko Polska ma kłopoty z przepisami.