Pierwsze wrażenie po zajęciu miejsca za kierownicą Daci Duster nie jest najlepsze. Plastiki deski rozdzielczej są twarde tak, że można na nich rysować paznokciem, zegary nie mają wyszukanego designu, świecące kontrolki ledwie widać podczas słonecznego dnia, a dźwięk włączonych kierunkowskazów przypomina ciche popiskiwanie myszy. Przycisków otwierania szyb próżno szukać tam gdzie zazwyczaj ich miejsce, czyli w drzwiach. Ulokowano je na konsoli centralnej, te od tylnych drzwi zawędrowały aż na koniec środkowego tunelu, a gałkę sterowania lusterkami bocznymi przykryto... dźwignią hamulca ręcznego. Ktoś kto to projektował nie myślał o wygodzie kierowcy, tylko pewnie o zaoszczędzeniu kilkudziesięciu centymetrów kabla.
Jednak z Dacią Duster jest trochę jak z koleżanką z liceum, taką na którą na codzień nie zawracaliśmy uwagi – bo trochę za gruba, bo w niemodnych okularach, bo w byle jakich ciuchach. Ale wystarczyło pojechać z nią na letni obóz by się przekonać, że i piwko wypije, i pożartuje, i pogada na każdy temat. A jak zdejmie okulary i włosy rozpuści to okazuje się całkiem ładna.
Każdy kilometr przejechany rumuńskim SUV-em utwierdzał mnie w przekonaniu, że jurorzy licznych konkursów nagradzając Dustera nie pomylili się, a 3,5 tysiąca Polaków, którzy, od chwili debiutu wiosną ubiegłego roku, kupili to auto raczej nie żałuje wydanych pieniędzy. Co zadecydowało o sukcesie? Moim zdaniem fakt, że konstruktorzy Dustera co prawda oszczędzali na plastikach, kabelkach, elektronicznych gadżetach, ale nie na konstrukcji podwozia, czy napędzie. Tutaj mamy sprawdzone i wcale nie najtańsze rozwiązania. W wersji 4x4 – a taka choć droższa jest najbardziej godna uwagi – mamy wielowahaczowe zawieszenie z tyłu i system elektronicznie sterowanego napędu na cztery koła przeszczepiony z popularnego Nissana Qashqai. Twórcy Dustera wyszli też z założenia, że auto ma nie tylko wyglądać jak terenówka, ale też naprawdę radzić sobie poza utwardzanymi drogami. Umożliwiają to 21 centymetrowy prześwit i przyzwoite kąty natarcia i zejścia, wynoszące odpowiednio – 30 i 36 stopni. Metalowa osłona zabezpiecza zaś silnik przed uszkodzeniem.
Z załączonym stałym napędem na cztery koła auto pewnie brnie przez piaszczyste tereny. Harce po bezdrożach ułatwia bardzo krótko zestopniowana skrzynia biegów o sześciu przełożeniach. Jedynka jest niesamowicie krótka, tak że właściwe może pełnić rolę biegu terenowego używanego tylko do pokonywania bezdroży. Na utwardzanych nawierzchniach spokojnie możemy ruszać z dwójki. Mechanizm zmiany biegów jest precyzyjny, poszczególne przełożenia załączają się gładko, i nawet częste wachlowanie drążkiem nie denerwuje kierowcy.
Najmocniejszą jednostką przewidzianą do napędu Dustera jest 1,5 litrowy turbodiesel ze stajni Renault. Moc 109 KM nie jest może oszałamiająca, ale 240 Nm momentu obrotowego, dostępnego już od 1750 obr/min. powoduje, że auto rozpędza się całkiem sprawnie. Sprzyja temu również stosunkowo niska masa samochodu, wynosząca nieco poniżej 1300 kg.