Drugą młodość przeżywa właśnie vibovit, musująca witamina w torebkach, wytwarzana od lat w dawnej Polfie Kutno, dziś fabryce należącej do izraelskiego koncernu Teva. Dorastające w latach 80. dzieci wiedziały, że powinno się ją pić rozpuszczoną w wodzie, ale wolały wysypywać zawartość opakowania wprost w dłonie i zlizywać z nich pieniący się proszek. Teraz vibovit, który dziś występuje w wielu nowych odmianach (jedna z nich to żelki, inna – „proszek strzelający na języku") zasmakował Czechom. Jak przyznaje Michał Nitka, prezes Teva Polska, w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy ten suplement diety zdobył już ponad 20 procent udziału w czeskim rynku witamin.
Na popularności – w kraju i na rynkach eksportowych - nie tracą też inne produkowane przez zakład w Kutnie „kultowe" marki – flegamina (dziś jest liderem sprzedaży w kategorii syropów wykrztuśnych), aviomarin, który pamięta każde dziecko z pierwszych pekaesowo-samochodowych podróży po PRL-owskich drogach, czy hepatil – remedium na schorzenia wątroby.
Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini kupują wciąż chętnie nifuroksazyd, stosowany od wielu lat w Polsce i za granicą w leczeniu ostrych i przewlekłych biegunek pochodzenia bakteryjnego. - Nifuroksazyd w tabletkach wszedł na rynek w 1988 r. i jego popularność nie maleje, mimo że od tamtego czasu w sprzedaży na rynku pojawiło się wiele odpowiedników – mówi Aneta Grzegorzewska, rzecznik węgierskiego Gedeon Richter, który wytwarza ten lek w fabryce w Grodzisku. Firma nie ujawnia jednak wyników sprzedaży. Liderem rynku w swojej grupie farmaceutycznej pozostaje nadal przeciwtrądzikowy spironol, wytwarzany w Grodzisku od lat 90. Niezmiennym hitem rynkowym jest też Folik - pierwszy polski kwas foliowy, zapobiegający niedoborom kwasu foliowego u kobiet przed poczęciem i we wczesnym okresie ciąży, sectral – stosowany w nadciśnieniu tętniczym (wszedł na rynek w 1989 r.)
Na podobne sentymenty za wschodnią granicą liczy Polfa Warszawa, która chce rewitalizować na rynku rosyjskim markę kropli do nosa gałazolin, drugą najbardziej rozpoznawalną w tym kraju po coca-coli. – To jeden z najlepiej znanych polskich leków w Rosji, sprzedawany od pięćdziesięciu lat, więc kojarzą go trzy kolejne pokolenia. - mówi „Rz" Krzysztof Berndt, prezes Polfy Warszawa. – Dlatego wciąż utrzymuje bardzo wysoką pozycję w rankingu podobnych preparatów.
Pozycji gałazolinu nie zaszkodziła konkurencja ze strony międzynarodowych koncernów, szturmujących rynek rosyjski swoimi preparatami ani – z drugiej strony – tańszych podróbek wytwarzanych przez lokalne firmy. Odpowiada za połowę rosyjskiego rynku kropli do nosa. - Zmieniliśmy już jego opakowanie i w przyszłym roku planujemy dużą kampanię reklamową w Rosji - zapowiada Berndt.