Gdy późną wiosną 2020 r. w Polsce ruszały komercyjnie sieci nadajników mobilnego internetu w nowej technologii 5G, operatorzy przyjęli podobne strategie jej upowszechniania. Nie pobierali za 5G dodatkowych opłat wcale albo zwalniali z nich posiadaczy nowych, droższych taryf. Ostatnie promocje właśnie się kończą. Tymczasem dyskusja operatorów nie krąży wokół cen, lecz wokół tempa inwestycji.
Koniec promocji
Pierwszą komercyjną ofertę z 5G uruchomił w maju ub.r. Polkomtel, właściciel marki Plus (Grupa Cyfrowy Polsat). Można było skorzystać z 5G bez dodatkowych opłat, o ile miało się odpowiednie urządzenie i kartę SIM oraz umowę o abonament. W czerwcu ub.r. 5G odpaliły T-Mobile i Play, a potem w lipcu Orange. U tych operatorów tylko część abonentów mogła skorzystać z nowej technologii. Trzeba było należeć do grona osób posiadających umowy zawarte w konkretnym czasie (w T-Mobile od 19 września 2019 r.) lub konkretne abonamenty.
Przewidywały to specjalne promocje. W T-Mobile odbywało się to w ramach promocji, która wygasła kilkanaście dni temu – z końcem czerwca.
Dopiero w kolejnym kroku (od jesieni ub.r. do marca br.) telekomy zaczęły informować, że z 5G mogą korzystać użytkownicy telefonii na kartę, a jeszcze później o tym, że mają ofertę bezprzewodowego internetu 5G dla domu. Jak pisaliśmy, na razie tę ostatnią ofertę mają tylko dwie sieci.
Grupa Zygmunta Solorza jako jedyna umożliwiała darmowe korzystanie z 5G posiadaczom telefonii na kartę. Dotyczyło to zarówno głównej marki Plus, jak i submarki Plush.