W piątek koncern Leonardo i największe w kraju zakłady śmigłowcowe w Świdniku pokazały po raz pierwszy w Polsce helikopter AW101, najpotężniejszą maszynę włosko-brytyjskiego producenta.
Szefowie resortu obrony osobiście mogli się przekonać, że AW101 może zabrać na pokład nawet 30 żołnierzy desantu oraz sprawdza się jako sprzęt transportowy dla sił specjalnych i ratownictwa (właśnie w tej wersji prezentował się na warszawskim lotnisku Bemowo). Na świecie trzysilnikowa maszyna w wersji Merlin uchodzi za legendarny oręż morski.
Zdaniem Mariusza Cielmy z pisma „Nowa Technika Wojskowa" AW101 to dobra, choć droga maszyna. Cenę śmigłowca (ok. 70–90 mln dol. za sztukę, w zależności od wyposażenia) jego zdaniem rekompensują możliwości. Przy potężnym udźwigu (gotowy do akcji helikopter waży 15,6 tony) łatwo jest modyfikować wyposażenie przestronnej kabiny i dostosowywać je do najbardziej wymagających, specjalistycznych zadań. We Włoszech, w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Japonii, Portugalii, Norwegii, Danii i innych krajach, które użytkują ok. 220 wyprodukowanych dotąd AW101, maszyny te służą do transportu sił specjalnych i bojowego ratownictwa, rozpoznania morskiego i zwalczania okrętów podwodnych.
Impuls dla Świdnika
Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters, przyznaje, że AW101 sporo kosztuje. Ale radzi, by policzyć rachunek koszt–efekt. Z punktu widzenia Świdnika ważniejszy od hipotetycznego zysku jest – związany z inwestycją armii – impuls rozwojowy, który na dekady określiłby perspektywy przedsiębiorstwa zatrudniającego wciąż prawie 3,3 tys. fachowców i ok. 900 jego kooperacyjnych partnerów. – Jeśli wojsko wybierze maszyny koncernu Leonardo, do Świdnika mają szansę trafić naprawdę topowe technologie wykorzystywane przy produkcji uzbrojenia, a linie produkcyjne zostaną włączone w łańcuch dostaw komponentów do maszyn dostarczanych nie tylko polskiej armii, ale i eksportowym klientom Leonardo Helicopters – argumentuje Krystowski.
Rywale w grze
Po ogłoszeniu w końcu lutego rozpoczęcia negocjacji w sprawie dostaw 16 specjalistycznych śmigłowców, których wartość branża szacuje na ok. 3 mld zł, szef MON Antoni Macierewicz potwierdził, że zainteresowani udziałem w konkursie są trzej producenci wiropłatów znani z zakończonego bez rozstrzygnięcia, wcześniejszego przetargu. To WSK Świdnik (własność włoskiego koncernu Leonardo), podkarpackie PZL Mielec (dziś w grupie amerykańskiego giganta zbrojeniowego Lockheed Martin) i Airbus Helicopters.