Od UE oczekuje się skoku technologicznego, ale mierzymy się z coraz większymi wyzwaniami, co unaocznił raport Mario Draghiego. W tym kontekście kluczowe staje się znaczenie instytucji, które są w stanie zapewnić stabilność finansowania długofalowych projektów. Czujecie to w BGK?
W ostatnich dekadach dokonaliśmy jako kraj niebywałego skoku – przez 30 lat potroiliśmy PKB i z pozycji ubogiego krewnego, który na początku lat 90. miał PKB na głowę pod względem siły nabywczej niższe od Ukrainy, staliśmy się państwem, które wyróżnia się nie tylko w regionie. Przez lata Polska nie zajęła jednak takiego miejsca w Europie, które się jej naprawdę należy. Teraz zaczyna się to zmieniać, jesteśmy inaczej postrzegani, na Polskę patrzy się dzisiaj jak na lidera Europy Centralnej. Ale przed nami kolejne wyzwania i musimy najbliższą dekadę wykorzystać maksymalnie dla wzrostu polskiej gospodarki, utrwalając, a nawet poprawiając naszą pozycję. Później, ze względu na demografię, będzie już o to trudniej.
Patrząc z takiej perspektywy, stabilność finansowania długofalowych projektów, a co za tym i rola Banku Gospodarstwa Krajowego wydają się kluczowe. Pełni on szczególną rolę w całym systemie finansowym państwa nie tylko ze względu na fakt, że obsługujemy system finansów publicznych oraz znaczną część funduszy unijnych, ale również z uwagi na poziom kapitału. Jesteśmy jednym z największych banków w Polsce pod względem aktywów, ale i wysokości kapitału. BGK ma też szczególną odpowiedzialność, zwłaszcza dziś, w kontekście niezwykle niskiego poziomu inwestycji w Polsce.
No właśnie, poziom inwestycji w polskiej gospodarce jest jednym z niższych w całej UE. W ciągu dziesięciu lat udział inwestycji sektora MŚP obniżył się o 6,8 pkt proc. i w 2023 r. osiągnął historyczne minimum wynoszące 17 proc. Dlaczego?
Jest kilka przyczyn. Pierwsza sprowadza się do odłożenia wielu działań inwestycyjnych. Przez osiem ostatnich lat polski wzrost PKB bazował na konsumpcji, a nie na silniku inwestycji. I to widać. Żeby inwestować, polski przedsiębiorca, ale też i zagraniczny muszą mieć poczucie komfortu, stabilności prawa, ale też pewnej – dosyć oczywistej w krajach rozwiniętych – akceptacji samego przedsiębiorcy jako ogniwa, które buduje dobrobyt kraju. Niestety, u nas klimat wokół przedsiębiorców nie zawsze był sprzyjający. Do tego doszły niepotrzebne dyskusje związane z absorpcją pieniędzy z KPO. W efekcie z realizacją inwestycji w ramach tego programu jesteśmy opóźnieni w stosunku do innych krajów UE o trzy lata.
Wniosek z tego, że teraz będzie efekt nagromadzania inwestycji, które były odłożone w czasie. Czy raczej jest tak, że przedsiębiorcy, którzy nie zainwestowali u nas w kraju, wybrali inny kierunek, a te planowane projekty odpłynęły bezpowrotnie?
Rywalizacja o kapitał zagraniczny jest dla Polski niezwykle ważna, choćby dlatego, że poziom oszczędności w polskiej gospodarce, patrząc na statystyki europejskie, jest jednym z najniższych. Słabiej od nas wypadają pod tym względem tylko Rumunia i Bułgaria. Na szczęście nasze relacje z UE zostały naprawione, a to odblokowało napływ pieniędzy. Oczywiście jest efekt opóźnienia, ale z drugiej strony efektywność całego systemu absorpcji funduszy unijnych jest o wiele większa. Ważne jest, że z punktu widzenia inwestorów spadło tzw. ryzyko polityczne Polski. Co by nie mówić, patrząc przez pryzmat Europy czy świata, dzisiejsza sytuacja w Polsce wydaje się być stabilna i bezpieczna.