Czy wysokie stopy zaburzają wyniki banków

Przedłużający się okres restrykcyjnej polityki pieniężnej w Polsce obfituje nieoczywiste zjawiska. Większość przekłada się pozytywne na zyski sektora, choć krótkookresowo. W gorszych nastrojach mogą być klienci sektora.

Publikacja: 15.07.2024 04:30

Prezes NBP Adam Glapiński

Prezes NBP Adam Glapiński

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Według prognoz ekonomistów stopy procentowe NBP pozostaną na obecnym poziomie nawet do połowy przyszłego roku, a główna stopa, referencyjna, wynosić będzie 5,75 proc. W sumie może więc nas czekać co najmniej trzyletni okres wysokich kosztów pieniądza.

Dla banków to oczywiście świetny moment do pomnażania zysków, co jest rzeczą zupełnie naturalną. Ale tym razem mamy do czynienia również z bardzo zaskakującymi, nieoczywistymi konsekwencjami wysokich stóp, które można nazwać nawet odchyleniem od normy. Jak to wpływa na wyniki sektora finansowego?

Nie przybywa kredytów z problemami

– Dla mnie najbardziej zaskakujący jest fakt relatywnie dobrej jakości aktywów – wskazuje Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka firmy Ipopema Securities. Zwykle w okresie drogiego pieniądza w połączeniu ze słabą dynamiką PKB (a pod takim znakiem upłynął cały 2023 r. i pierwsza połowa tego roku) można spodziewać się znaczącego pogorszenia się sytuacji przedsiębiorstw i gospodarstw domowych, fali upadłości i bankructw, a w efekcie również – pogorszenia jakości obsługi kredytów.

Tymczasem obecnie jest wprost odwrotnie. W ostatnich miesiącach udział kredytów niepracujących (czyli niespłacanych) w wartości kredytów ogółem spadł do 5,3 proc., czyli poziomu najniższego od co najmniej 2010 r., i znacznie poniżej średniej wynoszącej 7,3 proc.

Czytaj więcej

Minister finansów: inflacja będzie rosła, ale nie ma powodów do obaw

– Przyczyn tej sytuacji można upatrywać m.in. w rządowych programach pomocowych – ocenia Czajkowska-Bałdyga. W przypadku przedsiębiorstw chodzi głównie o tarczę antykryzysową podczas pandemii, gdy do firm trafiło 74 mld zł. Część tych pieniędzy biznes zachował do dziś, co wspiera płynność finansową nawet w gorszych czasach.

Budżety domowe klientów detalicznych również są wspierane przez rządowe programy osłonowe (np. przed nadmiernym wzrostem cen), a spłacalność kredytów bezpośrednio poprawiają tzw. wakacje kredytowe (z których można korzystać od 2022 r.). Do tego trzeba też dodać bardzo dobrą, mimo wszystko, sytuację na rynku pracy, czyli rekordowo niskie bezrobocie i wynagrodzenia rosnące zazwyczaj w tempie dwucyfrowym.

– Patrząc z punktu widzenia banków, niższe od spodziewanych koszty ryzyka kredytowego to oczywiście bardzo dobra informacja – komentuje Marta Czajkowska-Bałdyga. Pytanie, co będzie, gdy wszystkie te programy wsparcia się wyczerpią.

Przy wysokich stopach procentowych naturalną tendencją jest spadek popytu na kredyty, a wzrost skłonności do oszczędzania, co prowadzi do obniżania się jednego ze wskaźników kondycji sektora bankowego – czyli relacji kredytów do depozytów.

W Polsce spada on zresztą sukcesywnie od wielu lat, ale najpierw w 2020 r. (podczas pandemii), a potem od 2022 r., nastąpiło gwałtowne przyspieszenie tego trendu. Obecnie wartość kredytów w relacji do wartości depozytów sięga zaledwie ok. 64 proc., podczas gdy dwa lata temu było to ok. 80 proc., a w na początku 2010 r. – ponad 110 proc.

Wojna na lokaty? Nie tym razem

Duża i szybko rosnąca nadwyżka depozytów nad kredytami jest obecnie dla banków zjawiskiem, powiedzmy, neutralnym. Co prawda, kredyty dają więcej zarobić, ale skoro mają one dostęp do dużej ilości tanich depozytów, to nie jest źle.

Gorzej wychodzą tu jednak klienci. Dla nich brak wojny na lokaty prowadzi do słabej pod względem atrakcyjności oprocentowania oferty bankowej i utraty wartości oszczędności w okresie podwyższonej inflacji. – Pośrednim skutkiem tej sytuacji może być… wzrost cen mieszkań – zauważa Michał Sobolewski, analityk BOŚ Banku.

– Bo „słaba” oferta bankowa powoduje, że duża część oszczędności gospodarstw domowych idzie na rynek nieruchomości, by tam znaleźć wyższe stopy zwrotu i pokryć koszty inflacji – wyjaśnia.

Kolejną anomalią może być bardzo wysoki udział wyniku odsetkowego w łącznych dochodach z działalności bankowej. Ostatnio wskaźnik ten w całym sektorze przebił 80 proc., co jest najwyższym poziomem od co najmniej 14 lat (wówczas było to poniżej 60 proc.). Utrzymująca się zaś na wysokich poziomach marża odsetkowa stała się od niedawna głównym czynnikiem wspierającym wzrost rentowności banków.

Wynik z tytułu odsetek zawsze był podstawowym źródłem zysków banków, ale w środowisku pojawiają się głosy, że 80 proc. to już przesada. Bo taki poziom stanowić może ryzyko systemowe, np. w przypadku gwałtownego spadku stóp procentowych.

– Nie przesadzałbym z tym ryzykiem – ripostuje Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities. – Jeśli stopy procentowe spadną, to i spadnie oczywiście wynik odsetkowy i jego udział w zyskach. Dziś jesteśmy na górce i wyniki banków są „wyśmienite”. Gdy cykl się zmieni, nie przewiduję jednak jakiegoś załamania, a jedynie przejście na pozycję „dobrych” wyników – dodaje.

Inna sprawa, że część bankowców jako remedium na tę sytuację wskazuje wzrost udziału wyniku z tytułu opłat i prowizji. A mówiąc innymi słowami – podwyżki różnych opłat i prowizji za usługi bankowe zgodnie z koncepcją końca idei „banków za zero”. Na szczęście dla klientów ten trend (poza rosnącymi płatnościami z wyjęcia gotówki z bankomatu) nie nabiera na sile.

Zyski dobre kontra nadzwyczajne

Czy te nietypowe w ostatnich dwóch latach zjawiska mogą zaburzać czy nawet wypaczać wyniki banków? – Rzeczywiście, obecnie wyniki sektora są wyższe, niż były historycznie w okresie wysokich stóp procentowych, co może budzić poczucie odchylenia od normy. To prawdopodobnie efekt niższego, niż można by oczekiwać, komponentu kosztów depozytów – mówi Łukasz Jańczak. – Ale nie powiedziałbym, że to jakieś wypaczenia czy zaburzenia – zaznacza.

– Banki są obecnie w megakomfortowej sytuacji – przyznaje też Michał Sobolewski. – Pomagają tu pewne anomalie, typu relatywnie niskie oprocentowanie depozytów, również w efekcie wprowadzenia w 2016 r. podatku bankowego. Niemniej wydaje się, że nie są to tendencje mocno niepokojące – ocenia.

Według prognoz ekonomistów stopy procentowe NBP pozostaną na obecnym poziomie nawet do połowy przyszłego roku, a główna stopa, referencyjna, wynosić będzie 5,75 proc. W sumie może więc nas czekać co najmniej trzyletni okres wysokich kosztów pieniądza.

Dla banków to oczywiście świetny moment do pomnażania zysków, co jest rzeczą zupełnie naturalną. Ale tym razem mamy do czynienia również z bardzo zaskakującymi, nieoczywistymi konsekwencjami wysokich stóp, które można nazwać nawet odchyleniem od normy. Jak to wpływa na wyniki sektora finansowego?

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
„Nastąpił gołębi zwrot”. Ekonomiści komentują zapowiedzi Glapińskiego
Banki
Adam Glapiński: stopy mogą spaść w 2025 r.
Banki
Rząd Niemiec chce sprzedać pakiet akcji właściciela polskiego mBanku
Banki
PZU pozbędzie się jednego banku? MAP naciska
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Banki
Tusk naciskał na Glapińskiego w sprawie stóp, ale ten dostał argument przeciw obniżkom
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki