W środę ruszyła rozprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości UE (TSUE), który ma określić, czy bankom przysługuje prawo do pobierania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy czy też może nie. To niezwykle istotna kwestia – jeśli wyrok TSUE będzie korzystny dla tzw. frankowiczów – może to grozić załamaniem całego systemu bankowego w Polsce. Jeśli będzie korzystny dla kredytodawców, być może zyskają jakąś broń w sporach ze swoimi klientami.
Na środowej rozprawie przed TSUE w Luksemburgu swoje wystąpienie miał m.in. przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski. Pokazywał, jak katastrofalne skutki może mieć niekorzystny dla banków wyrok Trybunału – to 100 mld zł kosztów i ryzyka kryzysu bankowego. W Warszawie wtórowali mu też eksperci Związku Banków Polskich.
Czytaj więcej
Drożejąca szwajcarska waluta i podwyżki stóp procentowych w tym kraju powodują panikę wśród wielu Polaków. Prostego wyjścia z sytuacji nie ma.
– Nie może być tak, że kredyt ulega unieważnieniu, a klient de facto korzystał z tego kapitału przez wiele lat za darmo, choć w tym czasie wzbogacił się dzięki temu, nabywając dom czy mieszkanie – przekonywał Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich. – To sytuacja skrajnie niesprawiedliwa wobec pozostałych kredytobiorców, zwłaszcza kredytobiorców złotowych, którzy na bieżąco spłacają wszystkie koszty wieloletnich kredytów. To także naruszałoby zasadę współżycia społecznego – wyjaśniał Białek.
– Sądy powszechne ostatecznie mogą rozstrzygać, w jaki sposób korzystanie z kapitału powinno być opłacone po unieważnieniu umowy. Ale nie można twierdzić z góry, że kapitału można było używać bezpłatnie, za darmo. Nie ma w ekonomii czegoś takiego, jak „zjem ciastko i mam ciastko”, nie ma darmowych obiadów – mówił też prof. Marian Noga, były członek RPP.