Po pięciu miesiącach wartość sprzedaży kredytów konsumpcyjnych wyniosła 26,1 mld zł, o 23 proc. więcej niż rok temu – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej.
Wartość miesięcznej sprzedaży wróciła do poziomów sprzed pandemii. Dla porównania w najgorszym miesiącu, czyli kwietniu 2020 r., sprzedaż wyniosła tylko niecałe 3 mld zł, czyli spadła rok do roku o ponad 60 proc.
Tegoroczna średnia miesięczna sprzedaż kredytów gotówkowych jest już prawie na poziomach z przedpandemicznego 2019 r. Jednak słabość z 2020 r., gdy cofnął się popyt, a z powodu większego ryzyka banki zaostrzyły polityki kredytowe, spowodowała, że wartość czynnych kredytów konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych na koniec maja była warta tyle samo (195 mld zł), co rok temu, ale już nie kurczy się jak w czasie pandemii. Dla porównania w latach 2015–2019 rosła średnio po 7–8 proc. rok do roku.
Teraz banki odkręcają kurek z kredytami, szczególnie gotówkowymi (niezabezpieczonymi, na dowolny cel), które cechują się wyższym ryzykiem kredytowym. Czy to dla banków dobry moment? Już przed pandemią NBP ostrzegał o ryzyku wynikającym ze zbytniej ekspansji.
– Nie widać w danych dotyczących jakości kredytów wpływu tąpnięcia dynamiki PKB z 2020 r. Ten cykl od pozostałych odróżnia duże wsparcie tarcz antykryzysowych, które pomogło w zachowaniu miejsc pracy i utrzymaniu dobrej spłacalności kredytów – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. Dodaje, że pomogły też wakacje kredytowe, teraz widać, że osoby z nich korzystające w zdecydowanej większości wracają do terminowej spłaty, a prognozy zakładają duże odbicie PKB. Dlatego banki stopniowo wracają do bardziej otwartej polityki udzielania kredytów konsumpcyjnych. – Nie widzę na razie większych ryzyk w tym zakresie, pod warunkiem, że spełnią się oczekiwania dotyczące powrotu gospodarki na ścieżkę wzrostu. To dobry dla banków moment, aby zwiększać akcję kredytową tego typu – mówi ekspert DM BOŚ.