Jabłonek ze sobą nie zabrali
Łapaliśmy w Puszczy Kampinoskiej kijanki, pakowaliśmy do słoików i udawaliśmy, że to ryby. Raz nakarmiliśmy nimi kurczęta, które trzymała babcia. To było jak bomba w kurniku. Ptaszyska tak je wecowały, że prawie połamały sobie nogi. Babcia się oczywiście wściekła.
Trochę kundelka w tym Mazowszu jest
Wydawane w PRL mapy były takie bardziej plus minus nieskończoność. Szalała cenzura. W przewodnikach nie wolno było użyć słowa „mostek" lub „kładka", bo taka zwykła kładka na wąskiej strudze była obiektem strategicznym.